- One grają pięknie! - mówił Tom Meher, szkoleniowiec kadry Chinek. - To było jak spotkanie kobiet z dziećmi. Amerykanki były zdecydowanie za dobre dla nas. One trafiały po prostu wszystko. A nawet jeżeli jakieś rzuty nie wpadały do kosza, to potrafiły zebrać w ataku i z dobitką nie miały już żadnych problemów. Ich przewaga była przytłaczająca.
Chinki od samego początku meczu tylko statystowały w konfrontacji z Amerykankami. Już pierwszą kwartę reprezentantki USA wygrały 33:11, a cały mecz 108:63.
- Wydaje mi się, że jedyna drużyna, która może nawiązać równorzędną walkę z Amerykankami, to Mistrzynie Świata - Australijki - dodaje Meher. - Australijki rzecz jasna mają zdecydowanie lepszy skład od nas. Jeśli spojrzymy, jakim Australijki dysponują składem, jakie mają zawodniczki i jak grają, to można się pokusić o takie stwierdzenie. Oczywiście patrząc na składy na papierze, to USA wydaje się być poza zasięgiem. Jestem jednak myśli, że Australijki mają wszystko, co potrzebne, żeby skutecznie rywalizować z Amerykankami. Innych rywalek na drodze USA nie widzę.
Chinki po dwóch meczach mają bilans 1-1. W pierwszym meczu olimpijskiego turnieju gospodynie tej imprezy pokonały niespodziewanie Hiszpanki. Teraz podopieczne Toma Mehera czeka konfrontacja z Nową Zelandią. Mecz ten odbędzie się w środę.