Mecz z Japonią wydaje się być decydującym o awansie jednego z tych zespołów do ćwierćfinału. Nie ukrywa tego Marco Bonitta gdy mówi, że najważniejszy mecz rozegrany zostanie z Japonią i dopiero po nim będzie znana przyszłość polskiego zespołu. Ta przyszłość to awans do ćwierćfinału, bądź uplasowanie się w gronie czterech outsiderów rywalizacji olimpijskiej. Zespół polski stać, by zagrać w ćwierćfinale i w najgorszym razie, po porażce, podzielić piąte miejsce w olimpijskim turnieju z drużynami, które nie zdołały awansować do półfinałów.
Po dwóch rundach rywalizacji na parkiecie Capital Indoor Stadium w Pekinie siatkarki Japonii mają na swoim koncie zwycięstwo i porażkę, Polki natomiast dwie porażki. Tyle tylko, że biało-czerwone rozpoczęły rywalizację od spotkań z "mocarzami" tego turnieju (Kuba, Chiny), natomiast podopieczne trenera Shoichi Yanagimoto po porażce ze znajdującymi się w nie najlepszej dyspozycji zawodniczkami USA, wygrały z Wenezuelą, jedną z najsłabszych ekip na tym turnieju. Stąd po meczach drugiej rundy Japonki zajmują trzecie, a Polki piąte miejsce.
W meczu z Wenezuelą nie było żadnych emocji. Zgodnie z oczekiwaniami Azjatki łatwo pokonały rywalki, a cały mecz zakończył się po 60 minutach gry, podczas której zawodniczkom z Wenezueli udało ugrać się tylko 41 punktów. Więcej o aktualnej dyspozycji naszych środowych rywalek można było wywnioskować po meczu z USA. Japonki miały w nim problemy z zatrzymaniem dynamicznych ataków wysokich Amerykanek, w szczególności Haneef-Park i Scott-Arudy. Mimo tradycyjnie już dobrej organizacji gry w obronie i indywidualnych umiejętności w tym elemencie gry libero Yuko Sano oraz rozgrywającej Yoshie Takeshity, mocne ataki rywalek przynosiły punktowe korzyści. W tej sytuacji nawet skuteczna gra Soari Kimury i Eriki Araki nie pomogła ekipie Yanagimoto.
Zespół polski ma duże szanse wygrać spotkanie z Japonią. Musi jednak zagrać przede wszystkim znacznie skuteczniej w ataku niż w dotychczasowych spotkaniach. To nie może być niespełna 25-procentowa skuteczność jak w meczu z Chinami czy 26-procentowa jak w meczu z Kubą. Punkty dla zespołu musi zdobywać nie tylko Katarzyna Skowrońska-Dolata, ale także inne zawodniczki. Wreszcie liderka zespołu, Małgorzata Glinka także musi poprawić skuteczność ataku, bo niespełna 24 procent w meczu z Chinami i 21 z Kubą może nie wystarczyć na pokonanie Japonii. Co prawda Japonki grają na podobnej skuteczności, ale mają nad naszą reprezentacją przewagę w grze obronnej, wybraniając więcej trudnych piłek w meczu. Stąd receptą na zwycięstwo zdaje się być odrzucająca zagrywka, skuteczne kończenie ataku i uważna gra blokiem, nie pozwalająca rywalkom na jego obijanie, w co szczególnie celuje Miyuki Takahashi.
Biało-czerwone w meczach z Kubą i Chinami, mimo porażek, nie zagrały źle. Momentami pokazywały efektowną, widowiskową i skuteczną siatkówkę. Tyle tylko, że grały nierówno, przeplatając grę godną olimpijskiego finału z fragmentami zawierającymi dużą ilość błędów własnych. Właśnie eliminacja prostych błędów pozwoliłaby zawodniczkom Marco Bonitty podjąć skuteczną grę w kolejnych meczach. To jest realne. Zwycięstwo nad Japonią, Wenezuelą, ale także i USA jest możliwe, co mogłoby przynieść Polkom trzecie miejsce w grupie i pewny awans do ćwierćfinału.
Polki w meczu z Japonią mają wiele atutów. Dobre warunki fizyczne Anny Podolec, Małgorzaty Glinki, Marii Liktoras czy Katarzyny Skowrońskiej, przy znacznie skromniejszych ekipy japońskiej, dają szansę na skuteczną grę blokiem i w ataku. Bardzo dobrze w obronie gra Mariola Zenik, nieźle na rozegraniu radzi sobie Milena Sadurek. Mamy jednak także swoje bolączki. To przede wszystkim niska skuteczność w ataku i nie najlepsze przyjęcie. Jeżeli chcemy cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w Pekinie, nie może powtórzyć się niespełna 35-procentowe przyjęcie i 25-procentowa skuteczność w ataku z meczu z Chinkami.
Już dwa zwycięstwa, z Japonią i Wenezuela powinny dać awans do ćwierćfinału. Pierwszy krok trzeba zrobić w środowe popołudnie. Mecz rozpocznie się o godzinie 16.00 czasu polskiego.