Na kłopoty....zwycięstwo - relacja z meczu Bułgaria - Japonia

Bułgarzy, którzy wyrazili publicznie swoją solidarność z nieobecnym Plamenem Konstantinowem, zapowiedzieli, że wygrają mecz dla niego. Grając w eksperymentalnym ustawieniu, z wciąż nie będącym w pełni sił Bojanem Jordanowem jako przyjmującym, pokonali na zakończenie drugiego dnia rywalizacji w Pekinie Japonię 3:1 i właściwie już zapewnili sobie awans do ćwierćfinałów.

W tym artykule dowiesz się o:

Bułgaria – Japonia 3:1 (29:27, 23:25, 25:21, 25:19)

Składy:

Bułgaria:Iwanow, Gajdarski, Jordanow, Nikołow, Żekow, Kazijski, Salparow (L) oraz Cwetanow, Tasew

Japonia:Koshikawa, Saito, Tomonaga, Yamamura, Ogino, Yamamoto, Tsumagari (L) oraz Fukuzawa,Matsumoto,

Jeżeli Japończycy, wystawiając do meczu z Bułgarią kompletnie inną szóstkę, niż ta z inauguracyjnego spotkania przeciwko Włochom, chcieli zaskoczyć rozbitych wewnętrznymi problemami rywali, to pomysł udał się średnio. Siatkarze Martina Stojewa, grając z konieczności (dwóch graczy, Stojkow i Aleksiew kontuzjowani, trzeci uwikłany w problem z domniemanym dopingiem) tylko jednym przyjmującym, spokojnie poradzili sobie z kolejnymi przedstawicielami Azji, pokonując ich 3:1. Wewnętrzne piętrzące się kłopoty tylko umocniły reprezentantów Bułgarii, którzy ogłosili, że są obecnie silni psychicznie jak nigdy i mają niebywałą wręcz i nie spotykaną wcześniej chęć zwyciężania.

Całą swoją złość na nieszczęśliwy splot okoliczności wyładowali na boisku, podczas spotkania z Japonią. Siatkarze z Bałkanów znokautowali rywali swoją najsilniejszą bronią - blokiem (22 punktowe na zaledwie 7 Japończyków), w którym dominowali Krasimir Gajdarski (7) i Andrej Żekow (6) oraz zagrywką (9 asów serwisowych na 2 Japończyków). I choć oddali im aż 33 oczka za darmo, to i tak nie mieli najmniejszych problemów z wygraniem spotkania, w którym, w secie trzecim i czwartym niepodzielnie rządzili na boisku.

Wszystko jednak wcale nie zaczęło się tak kolorowo. Japończycy nieco zaskoczyli rywali swoim składem (głównie brakiem naczelnego bombardiera Gottsu) i przed pierwszą przerwą techniczną zdołali wypracować trzy oczka przewagi (skutecznie Yamamura). Po czasie podenerwowani nieco Bułgarzy opanowali emocje, przestali psuć zagrywki (dobrze w tym elemencie Nikołow, Iwanow, Kazijski) i szybko doskoczyli do rywali na 14:14. Później walka była wyrównana i toczyła się punkt za punkt. Dwa błędy Yamamoto w końcówce (zepsuta zagrywka i autowy atak) zdecydowały o zwycięstwie Bułgarii 29:27.

Drugi set miał dokładnie taki sam przebieg, jak pierwszy, tyle że zespoły zamieniły się rolami. Najpierw prowadzili podopieczni Martina Stojewa (4:1, 8:5, 14:12), by jeszcze przed drugim czasem stracić skuteczność w ataku (błędy Jordanowa, Kazijskiego i Nikołowa) i oddać palmę pierwszeństwa rywalom, którzy wyrównali bilans oczek przy wyniku 16:16. I znów, jak w pierwszej odsłonie, zespoły grały punkt za punkt, ale tym razem lepiej finiszowali Japończycy (Tomonoga szalał w polu serwisowym) i zasłużenie wygrali drugą partię do 23.

Trzecie starcie było wyrównane do stanu 15:14 dla Bułgarii i mogło się podobać najbardziej wybrednym fanom siatkówki. Imponujące bloki późniejszych zwycięzców, mało błędów własnych i walka o każdy punkt - tak w skrócie można scharakteryzować jego przebieg. Jednak w decydującej fazie seta, kiedy siatkarze znad Morza Czarnego odskoczyli Japończykom na 3 oczka (17:20), ci nie wytrzymali presji i zaczęli popełniać błędy (przodowali Koshikava i Yamamoto), przegrywając ostatecznie 21:25.

Porażka w trzeciej partii podłamała bojowych Japończyków i podcięła im skrzydła na tyle, że w dalszej części meczu nie podjęli już walki. Mimo że Bułgarzy wyciągnęli do nich rękę popełniając mnóstwo błędów własnych (Kazijski w ataku, Iwanow przy siatce), nie wykorzystali szansy i przegrali czwartą odsłonę do 19, grzebiąc w ten sposób mgliste nawet nadzieje na awans do dalszych gier.

Po spotkaniu, zgodnie z obietnicą, publiczną deklarację w sprawie absencji Plamena Konstantinowa wygłosił reprezentacyjny lekarz, Dinko Zahariew. - W ostatnich badaniach antydopingowych Plamena były wartości bliskie regulaminowym limitom. Poprosiliśmy laboratorium w Pekinie, żeby ponowiło próbę, ale odmówili. Nie chcieliśmy ryzykować i odsunęliśmy zawodnika od gry - oto cały sekret.

Pozostali przedstawiciele bułgarskiej kadry mówili już wyłącznie o spotkaniu Bułgaria - Japonia. - Wygraliśmy bardzo nerwowy i ważny mecz. Kluczem do zwycięstwa był blok i zagrywka - skomentował krótko Andrej Żekow.

- Byłem zmuszony zastosować karkołomną wręcz taktykę i zagrać dwoma atakującymi i jednym przyjmującym. Zespół jest w trudnej sytuacji i jestem pełen podziwu dla moich chłopaków. Dziękuję zwłaszcza Teodorowi Salparowoi, który dwoił się i troił, trzymając praktycznie całe przyjęcie - powiedział Martin Stojew.

- O wyniku spotkania zadecydował pierwszy, przegrany przez nas set - ocenił krótko kapitan Japonii, Masaji Ogino. - W ostatnim secie z kolei Bułgarzy zniszczyli nas zagrywką. Nie dorównaliśmy poziomem rywalom – dodał równie zwięźle trener Tatsuya Ueta.

Komentarze (0)