Sam mecz Bayernu Monachium z VfL Wolfsburg (2:2) w ostatniej, 34. kolejce Bundesligi zszedł na dalszy plan. Po meczu wszyscy żyli słowami dwóch osób: dyrektora sportowego Hasan Salihamidzicia i napastnika klubu Roberta Lewandowskiego.
Najpierw, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego, przed kamerami telewizji Sky Sport stanął Bośniak.
- Rozmawiałem z Lewandowskim. Przekazał mi, że nie chce przyjąć naszej oferty przedłużenia kontraktu i chce opuścić klub - powiedział.
Nieco inną wersję, już po zakończeniu sobotniego meczu, przedstawił sam Lewandowski na antenie Viaplay.
- Na początku rozmawiałem z Hasanem. Powiedziałem mu, że podjąłem decyzję. Po prostu nie przedłużam kontraktu pomimo tego, że żadnej oferty nie było (...). Myślę, że w tym momencie dla obu stron najważniejsze jest to, żeby znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Bardzo możliwe, że to był ostatni mój mecz w barwach Bayernu - podkreślił napastnik.
"I co teraz? Była ta oferta, czy nie?" - pytają dziennikarze "Bilda". Cały artykuł zatytułowali "Kto kłamie?". Później Niemcy dodają, że odejście Lewandowskiego z Bayernu już latem tego roku jest realne. "Barcelona jest gotowa zapłacić od 35 do 40 milionów euro" - czytamy.
Czytaj także:
Wymowna reakcja kibiców Bayernu. Wszystko przez Lewandowskiego?
Wizerunkowa kompromitacja władz Bayernu [OPINIA]
ZOBACZ WIDEO: Komu należy się Złota Piłka? "Tu nie ma wątpliwości"