Ten okrzyk wywołał skandal na całym świecie. Podczas rozgrzewki przed meczem Atletico - Real kibice gospodarzy postanowili wytrącić z równowagi rywali. Kamery stacji Movistar+ uchwyciły, jak grupa osób krzyczała przez megafon do zawodnika gości "ty grasz, a twój kraj płacze".
Tym piłkarzem był Ukrainiec Andrij Łunin. 23-latek akurat debiutował jako piłkarz Realu w hiszpańskiej lidze. Utrzymał nerwy na wodzy, kiedy prowokowali go fani lokalnego przeciwnika. O tym zachowaniu długo po meczu mówiły hiszpańskie media. ABC nazwało to "niepożądanym incydentem". Na szczęście, pozostali fani Atletico wygwizdali grupę, która chciała wytrącić Łunina z równowagi, przypominając mu o dramacie, jaki rozgrywa się w Ukrainie. Od trzech miesięcy jego rodacy stawiają opór rosyjskim okupantom.
Ukrainiec w niezłym stylu pokazał się kibicom La Liga. Wprawdzie jego Real przegrał 0:1, ale bramkarz popisał się kilkoma interwencjami, które uchroniły zespół przed wyższą porażką.
ZOBACZ WIDEO: Ponad 2 mln wyświetleń. Cały świat pod wrażeniem "Lewego"
Przetestowany w najgorszym momencie
Tydzień później Łunin zagrał w kolejnym meczu hiszpańskiej ligi. Tym razem przeciwko Cadizowi. Kolejny raz pokazał, że jest niezwykle wartościowym zmiennikiem dla Thibauta Courtoisa. Ukrainiec obronił rzut karny i znów miał kilka efektownych parad. Łunin został bohaterem zremisowanego spotkania 1:1. Trener Carlo Ancelotti na tyle mu zaufał po meczu z Atletico, że do Kadyksu nie zabrał pierwszego w hierarchii Courtois. To Łunin był wtedy numerem jeden i świetnie się z tej roli wywiązał.
Kiedy Real zapewnił sobie mistrzowski tytuł, drugi bramkarz doczekał się szansy w lidze i obejrzał go cały świat. Po latach pracy zaczyna zbierać owoce. - Podpisałem kontrakt na sześć sezonów, w tym czasie musiałem zaadaptować się do nowego klubu i pokazać, że mogę się przydać. Trzeba po prostu pracować wytrwale, by pokonywać najlepszych. Trenuję trzy razy więcej od innych bramkarzy - przyznał trzy lata temu dla ukraińskiej "Megogo TV". W 2018 roku, kiedy miał 19-lat, hiszpański klub ściągnął go z Zorii Ługańsk za ok. 8 mln euro.
Czas próby przyszedł dla Łunina w najtrudniejszym momencie. Od 24 lutego jego ojczyzna stawia opór rosyjskim najeźdźcom. Już pierwszego dnia bramkarz Realu zaangażował się w pomoc rodakom. Najpierw zbierał żywność i wysyłał ją do Ukrainy. Później pomagał koordynować ściąganie uchodźców z Ukrainy do Hiszpanii. W ten sposób m.in. Real Oviedo, do którego Łunin był wypożyczony, zorganizował pobyt grupie Ukraińców.
- Ja i prezes Florentino Perez rozmawialiśmy z Łuninem i przekazaliśmy mu nasze wsparcie. Wiemy, jak trudny to moment szczególnie dla niego. Wojna to horror. Jako klub jesteśmy bardzo blisko niego i przekazujemy pomoc - przyznał dzień po wybuchu wojny Ancelotti.
Dwa dni po ataku Rosjan Real grał z Rayo Vallecano. Trener dał Łuninowi wolne.
- Brakuje mu takiego ducha, jakiego miał wcześniej. Widać, że jest zmartwiony, bo matka i przyjaciele zostali w Kijowie. Jednak podczas treningu cały czas widać profesjonalizm - tłumaczył Ancelotti. Radio "Onda Cero" przekazało później, że bramkarz był niezwykle wdzięczny klubowi każdą pomocą.
Kolejny sprawdzian, kolejne marzenia
Zawodnik Realu cały czas podkreśla wsparcie dla Ukrainy. Na początku marca cały zespół wyszedł na mecz z transparentem "wszyscy z Ukrainą". Takie hasło mieli też zawodnicy obu zespołów na koszulkach. Na środku boiska rozłożono wtedy ukraińską flagę.
Łunin miał ją na sobie także podczas celebracji zwycięstwa w hiszpańskiej lidze. Wcześniej uczestniczył w marszach wsparcia dla okupowanego przez Rosjan kraju.
W tym niezwykle trudnym czasie Łunina czeka kolejny sprawdzian. Razem z kolegami jest już w Paryżu. Tam Real powalczy z Liverpoolem o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Ukrainiec pojechał jako drugi po Courtois bramkarz mistrza Hiszpanii. Będzie miał okazję po raz pierwszy świętować zwycięstwo w LM. Kiedy Real odnosił poprzednie triumfy, grał na wypożyczeniach.
Debiut w La Liga w koszulce Realu ma być przełomem w karierze wciąż młodego bramkarza. Bo niezbyt udanych wypożyczeniach i niezwykle trudnej konkurencji, prawdopodobnie latem będzie szukał nowego klubu. Tak chce zwiększyć też swoje szanse w reprezentacji, w której rozegrał dotąd tylko sześć meczów. Po mistrzostwie świata U-20 zdobytym trzy lata temu, kolejnym celem jest regularna gra w dorosłej kadrze.
- Od najmłodszych lat marzyłem o grze dla Ukrainy. To szczyt moich marzeń. Grasz dla 45 milionów swoich rodaków, reprezentujesz ich - mówił dla "El Pais".
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
***
Finał Ligi Mistrzów Liverpool FC - Real Madryt w sobotę o godz. 21. Transmisja na antenach Polsatu Sport Premium 1 oraz TVP 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.