Jako dziecko przeżył piekło. Teraz patrzy na niego cały piłkarski świat

PAP/EPA / YOAN VALAT / Na zdjęciu: Eduardo Camavinga
PAP/EPA / YOAN VALAT / Na zdjęciu: Eduardo Camavinga

Kiedy spłonął dom 11-letniego Eduardo Camavingi, chłopiec przysiągł ojcu, że sprawi, że jego rodzinie nigdy niczego nie będzie brakowało. Udało się, bo w środę Francuz będzie jednym z bohaterów finału Ligi Mistrzów.

Eduardo Camavinga wystąpi w najważniejszym meczu w klubowej piłce, ale jego droga na szczyt była pełna zakrętów. Pierwsze lata życia spędził w obozie dla uchodźców w Angoli. Jego rodzice otrzymali tam schronienie, uciekając z ogarniętego krwawą wojną domową Konga.

Po dwóch latach państwa Camavinga i ich sześcioro dzieci przygarnęła Francja. Najpierw zamieszkali w Lille, żeby kilka miesięcy później przeprowadzić się do jednego z miasteczek w Bretanii. Tam wychował się przyszły reprezentant Francji i piłkarz Realu Madryt.

Płonące marzenia

Życie rodziny zdawało się powoli układać i zmierzać w dobrym kierunku, gdy dosięgnęła ją kolejna wielka tragedia. W 2013 roku spłonął ich dom. Stanowił cały dobytek ośmioosobowej rodziny.

ZOBACZ WIDEO: Jak czytać grę Bayernu? Wiemy, o co chodzi prezesom mistrza Niemiec

- Rodzice budowali go własnym wysiłkiem. Mieszkaliśmy w nim niecały rok. Pamiętam ten dzień, jakby był on wczoraj - opowiadał po latach. Wówczas ojciec miał mu powiedzieć: - Nie martw się, zostaniesz wielkim piłkarzem i odbudujesz nasz dom.

Camavinga nie wiedział jeszcze, jaki sport wybierze. - Na początku nie chciałem grać w piłkę nożną. Chciałem być jak mój brat i trenować judo - mówił w 2020 roku w wywiadzie dla "The Washington Post".

Rodzinna tragedia sprawiła, że wybrał futbol, który oferował o wiele większe pieniądze niż judo. W tamtej chwili Camavinga przysiągł ojcu, że zostanie wielkim piłkarzem i sprawi, żeby jego rodzinie nigdy niczego nie brakowało. Słowa dotrzymał, a najbliżsi wciąż są jego oczkiem w głowie, niezależnie od sławy i pieniędzy.

Nie tylko odbudował dosłownie i w przenośni rodzinny dom, ale też doczekał się... stadionu własnego imienia. 26 czerwca 2021 roku został patronem obiektu w gminie La Chapelle-Janson, niedaleko miejsca, w którym się wychował.

Piłkarskie początki

Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w malutkim klubie Drapeu Fougeres, ale szybko został dostrzeżony przez wielki Stade Rennais, którego akademia jest jedną z najlepszych we Francji.

W klubie wiedzieli, że złowili perłę. Camavinga już jako 15-latek grał w drużynie rezerw. Niewiele później podpisał profesjonalny kontrakt i zadebiutował w pierwszym zespole, zostając najmłodszym piłkarzem w historii Rennes.

Był też pierwszym piłkarzem urodzonym w 2002 roku, który pojawił się na boiskach jednej z pięciu najlepszych lig Europy. A mowa o roczniku, w którym roi się od wielkich gwiazd. Wystarczy wspomnieć Ansu Fatiego czy Pedriego z Barcelony.

Droga do reprezentacji Francji

Wiodła przez dobre występy w pierwszym zespole Rennes. Camavinga w dużej mierze przyczynił się do tego, że w sezonie 2020/2021 jego drużynę mogliśmy oglądać w Lidze Mistrzów. Oczy obserwatorów meczów Rennes zwrócone były głównie w jego stronę.

Już wtedy we Francji mówiło się, że ten 17-latek ma talent nie mniejszy niż Kylian Mbappe. Wówczas gracz PSG był już mistrzem świata, a Camavinga walczył o uwagę Didiera Deschampsa.

Pierwsze powołanie do kadry A Eduardo otrzymał we wrześniu 2020 roku. Nie przyjechał na zgrupowanie jako turysta. Deschamps od razu skorzystał z jego usług. Przy pierwszej okazji umożliwił mu debiut, a w następnym meczu Camavinga znowu napisał historię.

W towarzyskim spotkaniu z Ukrainą na Stade de France zdobył bramkę i został najmłodszym strzelcem gola dla Trójkolorowych w XXI wieku.

Spełnione marzenie

31 sierpnia 2021 roku Camavinga został oficjalnie ogłoszony piłkarzem Realu Madryt. Klub spełnił jego marzenie, na które Francuz sam bardzo mocno zapracował w kilkunastu wcześniejszych miesiącach.

- Chciałem grać tu od dziecka. Teraz przychodzę się uczyć i pokazać trenerowi, że jestem gotowy - powiedział podczas prezentacji. Na debiut nie musiał długo czekać. Pierwszą szansę dostał już we wrześniu 2021 roku. Tak jak transfer do Madrytu był spełnieniem marzeniem, tak też sam debiut był jak ze snu.

Francuz na boisku zameldował się w 66. minucie meczu ligowego z Celtą Vigo. Wchodząc na boisko, z pewnością nie sądził, że zaledwie sześć minut później będzie się cieszył z debiutanckiego trafienia.

Jaki był debiut, taki też jest cały sezon w jego wykonaniu. Camavinga nie zapracował sobie jeszcze w oczach Carlo Ancelottiego na rolę gracza pierwszej jedenastki, ale jest niezwykle ważnym piłkarzem dla Włocha.

Szczególnie w rundzie wiosennej szkoleniowiec Realu posyła Francuza na boisko wtedy, kiedy potrzebuje odwrócić losy rywalizacji Tak było w dwumeczach z Paris Saint-Germain, Chelsea FC i Manchesterem City w drodze na Stade de France.

W każdym przypadku jego pojawienie się na boisku oznaczało dla przeciwników duże kłopoty. W fazie pucharowej Ligi Mistrzów zagrał łącznie 161 minut. Real w tym czasie stracił zaledwie dwie bramki, a zdobył dziewięć. Te liczby to najlepsza recenzja gry Francuza w Lidze Mistrzów.

Ostatnią rzeczą, jaką może mieć na swojej liście zadań do wykonania, jest gol i triumf w Lidze Mistrzów. Gdzie miałby tego dokonać, jeśli nie na stadionie, na którym strzelił pierwszego gola dla reprezentacji Francji?

Finał Ligi Mistrzów Liverpool FC - Real Madryt w sobotę o godz. 21. Transmisja na antenach Polsatu Sport Premium 1 oraz TVP 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty

Rafał Sierhej, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz też: 
Karol Linetty może zmienić klub. Jest zainteresowanie zespołu z Serie A
Manchester United gotowy wydać wielkie pieniądze na transfer gwiazdy

Komentarze (0)