Rzadko zdarza się, by reprezentanci Polski komentowali sprawy związane z klubem podczas zgrupowania kadry narodowej. Zazwyczaj proszą rzecznika drużyny, by nie pozwalał na zadawanie pytań wychodzących poza tematy reprezentacyjne. W tym przypadku wszystko było jednak skrupulatnie zaplanowane. Pierwszą konferencję prasową kadry z Robertem Lewandowskim rozpoczął jedyny zagraniczny dziennikarz na sali - Ivan San Antonio pracujący dla gazety "Sport". To drugi najpoczytniejszy dziennik w Hiszpanii i najbardziej popularna gazeta w Barcelonie. To również nie był przypadek, że właśnie od przedstawiciela tamtejszych mediów wypłynęło pytanie o przyszłość Lewandowskiego.
San Antonio został wyznaczony przez rzecznika Jakuba Kwiatkowskiego i zapytał Lewandowskiego krótko, trochę niewinnie. - Czy zapatrujesz się optymistycznie na swój transfer do Barcelony? - powiedział czym wzbudził uśmiech naszego napastnika i reszty dziennikarzy.
Zamieszanie z tłumaczeniem
Kapitan reprezentacji Polski miał już przygotowaną odpowiedź. - Jedno jest pewne: moja historia w Bayernie Monachium dobiegła końca. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, nie wyobrażam sobie dalszej dobrej współpracy z klubem. Zdaję sobie sprawę, że transfer będzie najlepszym rozwiązaniem dla obu stron. Wierzę w to, że Bayern nie zatrzyma mnie tylko dlatego, że może to zrobić - oświadczył piłkarz Bayernu Monachium.
ZOBACZ WIDEO: Wiemy, kiedy Lewandowski chce odejść z Bayernu i dlaczego
Później uważnie słuchał tłumaczenia rzecznika. Na koniec poprosił, by Kwiatkowski dodał, że "Bayern to poważny klub" i przez chwilę zrobiło się spore zamieszanie. Kwiatkowski, podobnie jak reszta osób na sali, usłyszał "niepoważny" ("not serious" - ang. Lewandowski użył tego sformułowania w języku angielskim) i takie tłumaczenie poszło pierwotnie w świat. Błąd komunikacyjny został naprawiony pod koniec półgodzinnej konferencji. Rzecznik kadry wyjaśniał później, że był przekonany, iż Lewandowski i w tej sytuacji wypowiedział się negatywnie o swoim obecnym klubie.
Hiszpania mówiła tylko o tym
- Całe oświadczenie Roberta było bardzo mocne. Nie spodziewałem się aż tak wyraźnego stanowiska - mówi nam Ivan San Antonio. - Mam w głowie jedno słowo, które określa tę sytuację: "Boom!" - kontynuuje - To była prawdziwa petarda, która zdominowała media w Hiszpanii. W poniedziałek nie było większego newsa - porównuje. - Sam zostałem zasypany lawiną wiadomości i powiadomień. W żartach mogę powiedzieć, że zrobiłem się popularny - puszcza oko. - Bądźmy szczerzy: To już koniec. To koniec gry pod tytułem "Lewandowski w Bayernie" - ocenia dziennikarz "Sportu".
Ivan San Antonio przyjechał do Warszawy razem z operatorem kamery specjalnie po to, by móc zadać Polakowi jedno pytanie. Nie był umówiony na rozmowę twarzą w twarz, zdołał jedynie zamienić z kapitanem kadry kilka zdań nieoficjalnie. San Antonio był jedynym przedstawicielem hiszpańskiej prasy obecnym na zgrupowaniu reprezentacji. Dziennikarz obejrzy na żywo naszą reprezentację w spotkaniu z Walią we Wrocławiu w najbliższą środę (początek meczu o godzinie 18.00).
- Przyjechałem do Polski, bo mówimy o jednym z najlepszych napastników w historii, którego chce Barcelona, a on chce do niej trafić - tłumaczy cel wizyty w Warszawie. - Dla "Sportu" to bardzo ważna wizyta, pewnego rodzaju zapoznanie się z "Lewym" - opowiada.
San Antonio był także na poniedziałkowym treningu naszej kadry na boisku Zwaru w Międzylesiu pod Warszawą. Podchodził do niemal każdego spotkanego dziennikarza z Polski i zadawał te same pytania: Czy kibice w Polsce chcieliby transferu Lewandowskiego do Barcelony, czy to marzenie "Lewego" i czy w tym klubie Polak miałby większą szansę na zdobycie Złotej Piłki. Hiszpan chciał wiedzieć o naszym napastniku wszystko. Pytał nawet o to, z kim Lewandowski kumpluje się w kadrze najbardziej.
Lewandowski jest po rozmowach
- Jestem optymistą i wierzę, że Robert trafi do Barcelony - kontynuuje nasz rozmówca. - Nastroje kibiców Barcelony określę tak: Oni się nie cieszą, fani są niezwykle podekscytowani takim ruchem. Xavi i młodzi gracze drużyny potrzebują doświadczenia i jakości, których gwarantem jest Lewandowski. Barcelona potrzebuje świeżości i dobrej energii - tłumaczy.
Nasz rozmówca zdradza również ciekawe informacje na temat naszego gracza. - Wiem, że trener i Lewandowski rozmawiali ze sobą kilka razy. Xavi bardzo chce go w zespole - przekonuje dziennikarz.
Na pytanie o kłopoty finansowe Barcelony, San Antonio odpowiada: - Pieniądze nie będą problemem. Może w klubowej kasie nie ma wolnych milionów na transfer, ale Barcelona może pozyskać dużą kwotę, że tak powiem, od kilku podmiotów - mówi.
I stara się uściślić, w jakim punkcie stanęły negocjacje. - Na pewno sytuacja jest jasna na linii zawodnik - Barcelona. Tu porozumienie zostało już osiągnięte. Reszta zależy od Bayernu - wyjaśnia.
Jego zdaniem, wypowiedzi Lewandowskiego z konferencji prasowej niemal przesądzają transfer Polaka do wicemistrza Hiszpanii. - Nie ma innej opcji. Robert odejdzie z Bayernu już tego lata - upiera się San Antonio.
Spektakularna prezentacja
San Antonio przekonuje, że prezentacja Lewandowskiego na Camp Nou, legendarnym stadionie Barcelony, należałaby do tych spektakularnych. - Nie wiem, czy byłby otwarty cały stadion, ale na pewno dostępne sektory wypełniłyby się kibicami po brzegi. Lewandowski może przyciągnąć tyle fanów, co Zlatan Ibrahimović czy Ronaldinho. To piłkarz takiego kalibru - mówi.
Ale zanim Lewandowski zmieni klub, nasz rozmówca odwiedzi trzecie miasto w Polsce. - Byłem u was w 2019 roku na młodzieżowych mistrzostwach Europy do lat 21. Kraków jest naprawdę piękny. Warszawa oczywiście też, a podobno najlepszy jest Wrocław - uśmiecha się. - Pogoda? No tak, trochę tu chłodno i pada, ale warto było przyjechać - kończy dziennikarz.
Bayern odpowiedział na słowa Lewandowskiego
Skomentował wielki finał podczas wojny. "Dowódca wydał zgodę"