Brutalna inwazja Rosji na Ukrainę trwa już ponad 100 dni. Jak szacuje "Reuters", wojna przyniosła już co najmniej 46 tys. ofiar.
W tym gronie na szczęście nie ma rodziców Ilji Szewcowa, młodzieżowego reprezentanta Ukrainy w piłce nożnej, którzy zostali w okupowanym przez Rosjan Chersoniu. Sytuacja tam jest bardzo trudna.
- Nie ma porównania do tego, co było przed wojną. Całkowity deficyt wszystkiego. Teraz zaczęto importować tam rosyjskie produkty z Krymu, ale są ludzie, którzy wolą głodować niż kupić cokolwiek rosyjskiego - relacjonuje Szewcow dla "FanDay".
On sam przebywa w USA, gdzie ma kontrakt w Charlotte Independence. Z najbliższymi pozostaje w kontakcie telefonicznym, choć i to momentami jest bardzo utrudnione.
- Zdarzało się, że nie mogliśmy rozmawiać przez trzy dni, a nawet tydzień. Na przykład 1 maja nie można się było nie tylko dodzwonić, ale nawet wysłać SMS. Gdy nie możesz porozmawiać z rodzicami, jeden dzień dłuży się jak rok. To straszne - mówi.
Zobacz też:
Ukrainiec wybrany graczem meczu. Nagrodę przekazał na licytację
Ukraiński gwiazdor chciał jechać na wojnę. Przekonali go, by został w Anglii