Drużyna Czesława Michniewicza szybko zrehabilitowała się po blamażu w Belgii (1:6). W pewnym momencie wydawało się, że reprezentacja Polski wywiezie komplet punktów z Rotterdamu.
Po zmianie stron Holendrzy przeszli jednak do konkretów i w ostatecznym rozrachunku mecz zakończył się remisem 2:2. Biało-Czerwoni mieli sporo szczęścia, w doliczonym czasie gry Memphis Depay zmarnował "jedenastkę".
Paweł Kryszałowicz jest optymistą po sobotnim remisie. - Patrząc przez pryzmat całego meczu, to na pewno byliśmy zespołem gorszym, na co też wskazują statystyki, ale remis na tak ciężkim terenie jest naszym sukcesem. Myślę, że po ostatnim meczu nikt nie spodziewał się, że jesteśmy w stanie zdobyć tutaj punkt. Nawet najwięksi optymiści nie myśleli o tym, że coś ugramy w Holandii, a piłka nożna jest takim sportem, że nic nie jest do przewidzenia - skomentował ekspert na gorąco po ostatnim gwizdku.
ZOBACZ WIDEO: Uwaga! Milik może pobić polski rekord transferowy
- Tak jak wielu kibiców, staram się trochę iść za rozumem, a nie za sercem, bo wiadomo, że kibicuję reprezentacji Polski, kibicuję trenerowi i chłopakom, kiedyś sam byłem członkiem tego zespołu. Po takim laniu, jakie dostaliśmy ostatnio z Belgią, bardzo dobrze zareagowali. Oczywiście, mieliśmy dużo szczęścia, był niestrzelony karny, ale punkt jest punkt - kontynuował były reprezentant Polski, który 22 lata temu zdobył bramkę w starciu z Holandią (1:3).
W 18. minucie rywalizacji Nicola Zalewski popisał się efektowną asystą, zaś Matty Cash strzelił swojego pierwszego gola w narodowych barwach. Na wyróżnienie zasłużył również Łukasz Skorupski, który bronił dostępu do bramki reprezentacji Polski.
- Na pewno na plus Zalewski, bo dzisiaj naprawdę grał dobre zawody. Skorupski, który nas uratował w kilku sytuacjach stuprocentowych. Cash, ale on za każdym razem jak gra, to jest wiodącą postacią u nas w zespole i można zawsze na niego liczyć. Myślę, że nie spodziewaliśmy się, że będziemy prowadzić grę z Holandią. Wiadomo, że oni mają dużo więcej gwiazd w swoim zespole i tak to wyglądało. Mogliśmy tylko skoncentrować się na obronie i ewentualnie wyprowadzaniu kontr. Piękna bramka Matty'ego Casha. Druga bramka Zielińskiego to typowe zagranie za linię obrony, Holendrzy próbowali złapać na spalonego i nie wyszło. Problem polegał na tym, że w cztery minuty straciliśmy dwie bramki, bo gdybyśmy to przytrzymali chociaż z dziesięć minut, to wynik mógłby być inny, a tak napędziło to Holendrów i mieliśmy ogromne kłopoty w końcówce spotkania - wspominał.
Polska drużyna zajmuje trzecie miejsce w tabeli grupy A4 Ligi Narodów UEFA. - Zagraliśmy na poziomie, na jaki nas stać. Jeżeli ktoś myśli, że my będziemy grać ponad miarę średnio-europejską, to jest w dużym błędzie, ale każdy z chłopców dał tyle, ile mógł. Wynik jest dla nas bardzo korzystny. Ten punkt dał nam bardzo dużą korzyść, bo w Walii już nie musimy wygrać. Remis da nam przewagę nad tym zespołem. Wiadomo, że zawsze gra się o zwycięstwo, ale myślę, że dzisiejszy wynik w dużym stopniu przybliżył nas do utrzymania. Belgia i Holandia są zdecydowanymi faworytami naszej grupy - zaznaczył uczestnik mistrzostw świata z 2002 roku.
We wtorek podopieczni Michniewicza będą mogli zrewanżować się Belgom na PGE Narodowym. - Myślę, że to będzie trochę inny mecz niż poprzedni. Będziemy na pewno schowani za podwójną gardą. Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy grać otwartego futbolu z Belgią. Ten wynik, który dzisiaj uzyskaliśmy, zbuduje morale zespołu i to pozwoli nam po prostu na walkę - stwierdził Paweł Kryszałowicz.
Rafał Szymański, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Polscy piłkarze ocenieni. Wyróżnia się prawdziwy bohater
Prezes PZPN zaczął od podziękowań. Nie chodzi o piłkarzy