Biło się o niego pół ligi, wybrał Lechię. Dominik Piła chce dorzucić cegiełkę i zdobyć mistrzostwo

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dominik Piła
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dominik Piła

Na pierwszy trening trafił przypadkiem. Do Głogowa iść nie chciał. Nie obawia się, że wciągnie go nocne życie w Trójmieście, choć po raz pierwszy opuścił rodzinny Dolny Śląsk. Dominik Piła chce zrobić kolejny krok w swojej karierze, już w Lechii.

Nie licząc sparingów, Dominik Piła nie zagrał jeszcze ani jednego meczu w barwach Lechii Gdańsk, a mimo dla wielu kibiców z Gdańska już jest bohaterem. To oczywiście nieco z przymrużeniem oka, bo przecież w rozegranych niespełna miesiąc temu barażach o udział w PKO Ekstraklasie strzelił gola Arce Gdynia. M.in. przez to Arka odpadła z walki o elitę.

Trener Tomasz Kaczmarek mówi o nim tak. Zapytaliśmy go o pierwsze wrażenia po sparingu gdańszczan z Wisłą Płock, w którym akurat Piła nie błyszczał. Znacznie lepiej wypadł parę dni wcześniej w starciu z Rakowem Częstochowa, gdy zdobył jedyną dla Lechii bramkę.

- To dobry chłopak z dużym potencjałem, ale jak każdy młody zawodnik będzie potrzebował trochę czasu. Widać, że jest duża różnica pomiędzy pierwszą ligą, a czołówką Ekstraklasy. Łatwiej jest zagrać w drugiej połowie z Rakowem, gdy mecz jest bardziej otwarty niż od początku z Wisłą, kiedy jest znacznie mniej miejsca na boisku. Mogliśmy zobaczyć na jakim jest etapie. Ja jestem bardzo zadowolony, że udało nam się zrobić ten transfer. To dla nas kolejny bardzo wartościowy zawodnik - powiedział trener Lechii.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Sondowałeś już miejsce, w którym ma stanąć twój pomnik?

Dominik Piła, nowy zawodnik Lechii Gdańsk: (śmiech) Rzeczywiście myślę, że wejście do drużyny miałem jedno z łatwiejszych, choć ja osobiście aż tak bardzo nie zachwycałem się tym golem strzelonym w Gdyni. Jeszcze muszę swoje udowodnić.

Za tobą bardzo dobry sezon w pierwszej lidze. Pięć goli, do tego ponad dziesięć asyst i asyst drugiego stopnia, kilkanaście kluczowych podań. To naturalny krok.

Zdecydowanie mogę się z tym zgodzić. Wydaje mi się, że dwa czy trzy razy byłem też wybierany do jedenastki kolejki. Zagrałem też parę spotkań w młodzieżowej reprezentacji Polski, a to nie wzięło się z przypadku. Co do liczb, to byłbym krytyczny wobec siebie, bo myślę, że te pięć goli na 36 rozegranych meczów to trochę mało. Niemniej, jestem zadowolony, bo nie możemy zapomnieć, że to był mój pierwszy pełny sezon w seniorskiej piłce.

Co więc zawodziło w tych sytuacjach? Pamiętam, że choćby we wspomnianym już barażu w Gdyni miałeś kapitalną okazję na drugiego gola. Sam na sam z bramkarzem i trochę to zlekceważyłeś.

To prawda, zresztą w całym sezonie miałem sporo takich prostych sytuacji i nie potrafiłem ich wykorzystać. Z drugiej strony, zdobywałem bramki z dużo trudniejszych pozycji, dlatego też większość moich trafień jest z dystansu. Powinno to być bardziej zbilansowane, pół na pół. Było trochę tych sam na sam, gdzie powinienem się lepiej odnaleźć w polu karnym.

Wypisałem sobie kluby, które były tobą zainteresowane. Posiłkowałem się teksem na Weszło. I tak: Radomiak, Górnik, Widzew, Wisła, Raków, Piast, Śląsk, Zagłębie, Lechia. Sporo tego było, ale chyba najbardziej konkretne były Widzew i Lechia?

Tak naprawdę spotkałem się jedynie z przedstawicielami Lechii i Widzewa. O pozostałych klubach nawet nie ma co wspominać, bo nie doszło do żadnych konkretów. Z Widzewem był ten kłopot, że nie byłem pewien czy awansują do Ekstraklasy. Ostatecznie awansowali, ale Lechia i tak była dla mnie bardziej atrakcyjnym kierunkiem. Podoba mi się wizja klubu i wszelkie warunki. Jeśli miałbym teraz jeszcze raz podjąć decyzję, to postąpiłbym tak samo.

Zagraniczne kierunki w ogóle wchodziły w grę?

Nie, nie brałem tego pod uwagę. Chciałem jeszcze przynajmniej przez rok zostać w Polsce i mocniej się rozwinąć.

Twoja opinia na temat przepisu o młodzieżowcu? Teraz ma być on jeszcze bardziej zmodyfikowany.

Dużo jest szumu wokół tego, ale ja podchodzę do tematu neutralnie. Wydaje mi się, że w Lechii mamy sporą grupę młodzieżowców, w dodatku mocną jakościowo. To, że mam status młodzieżowca nic w moim przypadku nie zmienia, bo i tak będę musiał walczyć o miejsce w składzie. Sama metryka nie da mi miejsca w jedenastce. Nie zamykam się, żeby rywalizować wyłącznie z rówieśnikami, a ze wszystkimi zawodnikami grającymi na mojej pozycji. A że jestem młody? To tylko z korzyścią dla klubu, bo otrzyma z tego tytułu zastrzyk finansowy.

Przychodzisz do Lechii w dobrym momencie, bo lada moment zagracie w europejskich pucharach, a to kolejna okazja do pokazania się. 

Na to liczę. Początek sezonu będzie dla nas bardzo intensywny, zagramy dużo meczów. Każdy zawodnik będzie potrzebny i ja też tak się czuję, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że skład praktycznie się nie zmienił. To ta grupa wywalczyła czwarte miejsce i pewnie nie będę miał łatwego startu, natomiast myślę, że z czasem będę dostawał kolejne minuty.

Jakie są twoje pierwsze wrażenia z pobytu w Lechii? Dostrzegasz dużą różnicę w porównaniu do treningów w Chrobrym?

Przeskok jakościowy jest bardzo duży, ale największą różnicę dostrzegam w intensywności gry. W Lechii mam zdecydowanie mniej czasu na podjęcie decyzji. Widzę to nawet w treningu. Jest tu też dużo większy profesjonalizm. Wrażenie robi nawet samo przygotowanie merytoryczne do każdych zajęć. Wszystko jest robione po to, by stworzyć jak najlepsze warunki dla zawodników.

A wrażenie odnośnie trenera Kaczmarka? Gdy zaczynał pracę w Lechii, to piłkarze chwalili sobie treningi i byli miło zaskoczeni odmianą po Piotrze Stokowcu.

Trener Kaczmarek jest bardzo wymagający względem zawodników. Przede wszystkim chce grać w piłkę, a nie skupiać się na dalekich wybiciach. Dużo z nami rozmawia, stara się rozwijać każdego zawodnika. Myślę, że każdy z nas będzie z tego czerpał.

Który trener miał jak na razie największy wpływ na twój rozwój?

Na pewno trener Djurdjević. Mieliśmy okazję razem pracować przez trzy sezony i mogę wypowiadać się o nim wyłącznie pozytywnie. Nawet po słabszych meczach, gdy traciliśmy przeze mnie bramki, to we mnie nie wątpił i dostawałem kolejne szanse. Nie odsuwał mnie od składu, a wiem, że niejeden by tak postąpił. Dużo też zawdzięczam samemu sobie, bo wydaje mi się, że niejeden młody zawodnik po tylu perturbacjach na początku w nowym klubie by z tego zrezygnował. Ja natomiast za każdym razem wstawałem na kolejny trening z czystą głową i starałem się pracować najlepiej, jak potrafię. Później to zaowocowało.

Podobno na pierwszy w życiu trening trafiłeś przypadkiem? Nie do końca wiedziałeś co się święci.

Byliśmy na weekend u babci. Jedliśmy obiad i nagle przyszli rodzice, mieli w ręku korki i zaprowadzili mnie na trening do znajomego mojego ojca. Spodobało mi się od samego początku i później już chodziłem sam.

Ale do Chrobrego początkowo niechętnie się wybierałeś.

To był czas gimnazjum. Byłem w Legnicy w internacie. Mieliśmy szkółkę piłkarską, w której trenowaliśmy od poniedziałku do piątku, a w weekendy jeździliśmy do swoich rodzinnych miast na mecze ligowe, w moim przypadku do Świdnicy. Po trzech latach w szkole nie chciałem dalej być w internacie. Koledzy z klasy pojechali na testy do Głogowa, ja natomiast nie i zacząłem szukać szkoły w Świdnicy. Trener widział jednak we mnie potencjał i bardzo zależało mu na tym, żebym zmienił decyzję. Osobiście zadzwonił do znajomego trenera i poniekąd wepchnął mnie do szkoły w Głogowie. Przekonał mnie, że warto. Na pierwszym treningu wypadłem tak sobie. Pierwsze miesiące były bardzo trudne, nie wyróżniałem się w juniorach, nie łapałem się do składu, ale z czasem się to zmieniło.

Teraz się to zmieniło, bo do Lechii przyjść chciałeś.

Byłem już w pełni świadomy. Nie mogłem takiej szansy zmarnować.

Przychodząc do Gdańska nie obawiasz się tzw. sodówki? Sopot jest niedaleko, nocne życie, kluby. To już niejednego młodego zawodnika wciągnęło.

Słyszałem różne historie, ale ja jestem raczej typem spokojnego człowieka, któremu tego typu rzeczy nie są do życia potrzebne. Myślę, że nie będę kolejnym tego typu przypadkiem (śmiech).

Jak się zapatrujesz na tę przeprowadzkę do Trójmiasta? Pierwszy raz opuszczasz Dolny Śląsk.

To zupełnie nowe doświadczenie. Grając w Głogowie praktycznie po każdym meczu jeździłem do domu do Świdnicy. Chcąc jednak grać na wysokim poziomie trzeba podejmować takie decyzje. Wybierając nowy klub nie sugerowałem się geografią i tym czy będę grał na Dolnym Śląsku czy na drugim końcu Polski. Mimo wszystko nie będzie to dla mnie zbyt duży szok, bo tak naprawdę od ośmiu lat mieszkam poza domem. W czasach gimnazjum i liceum mieszkałem w internatach, także miałem czas, aby się przygotować i dojrzeć do tej decyzji.

Ktoś mógłby stwierdzić, że naturalnym wyborem byłby Śląsk Wrocław czy Zagłębie Lubin.

Bardziej Śląsk, bo jestem kibicem tego klubu. Też byłoby w porządku, ale jest to wyłącznie teoretyczne rozważanie. Jestem w Lechii i nic innego się w tym momencie nie liczy.

A skąd fascynacja Milanem i Realem Madryt?

Kibicuję od dziecka. Milan? Tata od zawsze im kibicował i poniekąd przeszło to również na mnie. Pod tym względem poprzedni sezon był dla mnie świetny, bo oba kluby zdobyły mistrzostwa, Real wygrał też Ligę Mistrzów.

Poza piłką masz jeszcze inny sport, który szczególnie cię interesuje?

Lubię oglądać tenis. Bardzo kibicuję Rafaelowi Nadalowi. Z kolei tata jest fanem Novaka Djokovicia, więc w domu jest rywalizacja, gdy dochodzi do ich meczu. Ostatnio w Roland Garros Nadal dość łatwo przejechał się po Djokoviciu, zatem to ja mogłem chodzić po domu z podniesioną głową. Zawsze przy takiej okazji jest dodatkowa rywalizacja, a my wzajemnie się podszczypujemy.

Nakreśliłeś sobie w głowie jakiś plan na pobyt w Lechii? Krótko, może długoterminowy?

Chciałbym zdobyć mistrzostwo Polski. Może nawet w tym sezonie. To jest moje marzenie z dzieciństwa. Zresztą sam debiut w Ekstraklasie będzie dużym sukcesem, ale jednak mistrzostwo jest czymś, do czego się wraca po latach. Zwłaszcza, że Lechia jeszcze w swojej historii mistrzem nie była, więc jest to podwójna motywacja.

Siadamy za rok i podsumowujemy twój pierwszy sezon w Ekstraklasie. Co by cię satysfakcjonowało? Co musi się stać, żebyś był zadowolony?

Przede wszystkim chciałbym dołożyć swoją cegiełkę do sukcesu drużyny, który - mam nadzieję - osiągniemy. Dobrze by było strzelić parę goli, dorzucić kilka asyst. Teraz trudno mówić o konkretnych liczbach. Pierwsze mecze w lidze mnie zweryfikują i będę mądrzejszy. Nie jest przecież powiedziane, że będę grał co kolejkę, jak to miało miejsce w poprzednim sezonie.

Czyli raczej trzymasz kciuki, żeby trener Kaczmarek grał taktyką ze skrzydłowymi, a nie wąsko, jak w końcówce poprzedniego sezonu.

Na początku w Chrobrym byłem ustawiany jako jeden z dwójki napastników, z kolei w zespołach juniorskich występowałem w środku pola. Dopiero trener Djurdjević zmienił mi pozycję i przesunął na lewe skrzydło. Nie ma dla mnie problemu, by wrócić do ataku czy do środka. Będę musiał się tego na nowo nauczyć i dostosować. Przyznam szczerze, że w tym wąskim systemie nigdy w życiu nie grałem.

Po podpisaniu umowy z Lechią oglądałeś jej mecze?

Oglądałem prawie każdy mecz, żeby lepiej poznać chłopaków z drużyny. Może nie z imienia i nazwiska, bardziej kto jak się zachowuje na boisku. Dzięki temu mam łatwiejsze wejście do zespołu. Oni też wiedzieli, że ja za pół roku przyjdę, więc nie było to żadną niespodzianką.

Tomasz Galiński, dziennikarz WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
Dziewięć goli w sparingu Lechii i Wisły. Gdańszczanie pokazali siłę na koniec obozu
Mecz Cracovii nagle przerwany. To wyglądało niepokojąco

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie gole można oglądać w nieskończoność!

Źródło artykułu: