Maciej Rybus kolejne lata spędzi w Moskwie po tym, jak zdecydował się na przenosiny z Lokomotiwu do Spartaka. Po tej decyzji zawrzało, a na 32-letniego zawodnika wylała się lawina hejtu.
Sprawa poszła dalej, a decyzja ma swoje konsekwencje. Czesław Michniewicz zakomunikował, że nie będzie brał go pod uwagę przy wysyłaniu powołań do reprezentacji Polski.
O pozostaniu w kraju najeźdźcy, który od 24 lutego bombarduje Ukrainę i morduje tam niewinnych ludzi zadecydować miała sytuacja rodzinna piłkarza.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Maciej Rybus zagra w kadrze? "Ten temat nie jest jeszcze zamknięty"
- Ma rosyjską żonę i dzieci. OK, komuś mogło nie spodobać się dalsze granie i pobyt Polaka w Rosji, ale wielu krytyka pomyliła się z totalnym gnojeniem chłopaka - przyznał Radosław Kałużny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Były reprezentant Polski nie ma najmniejszych wątpliwości, że decyzja, jaką musiał podjąć Rybus, nie należała do łatwych. - A jeśli na szali leżały: wyjazd Rybusa z Rosji i rozbicie rodziny? - kontynuował Kałużny.
Ten przyznał, że sam dla rodziny zrobiłby i poświęcił wszystko. - Sam za swoich najbliższych wskoczyłbym w ogień, na torach się położył. Nie chciałbym znaleźć się w jego sytuacji. Być zmuszonym do dokonania dramatycznego wyboru - zakończył wątek.
Rybus do Rosji trafił w lipcu 2017 roku, kiedy to zamienił Olympique Lyon na Lokomotiw. Teraz po pięciu latach przeniósł się do Spartaka, z którym podpisał dwuletnią umowę.
Zobacz także:
Vuković skomentował decyzję ws. Rybusa. "Śmieszne i smutne"
Co za pech Rybusa! Rosjanie piszą o jego problemach