Transfer Roberta Lewandowskiego wciąż stoi w miejscu. Pomimo publicznej deklaracji piłkarza oraz prezydenta FC Barcelona Joana Laporty, Bayern Monachium nie zmienił swojego stanowiska.
Publicznie wciąż przekazuje się, że "Lewy" pozostanie w Monachium. - To jest gra polityczna. Jestem wręcz pewny na 99,9 proc., że Lewandowski jest zawodnikiem Barcelony. Nie chodzi o żadne 5 mln. Po prostu Bayern bawi się Barceloną, bawi się politycznie. Oliver Kahn jest na tyle poważnym menadżerem, że nie pozwoli sobie na to, aby były jakieś tam spekulacje. To wszystko zostanie urwane i jest raczej pewne, że Lewandowski zostanie zawodnikiem FC Barcelona - powiedział Daniel Kaniewski.
W niemieckich mediach pojawiła się nawet informacja o możliwym strajku Polaka. - To by się zakończyło katastrofą. Lewandowski jest na tyle poważnym zawodnikiem, ma poważnych ludzi wokół siebie, że nie może sobie pozwolić na strajk. Nie będzie żadnego strajku. To byłaby afera międzynarodowa - dodał doświadczony menadżer.
ZOBACZ WIDEO: To będzie decydujący tydzień. Chodzi o transfer Lewandowskiego
Wydaje się, że faktycznie wszystko powoli zmierza ku finalizacji tej transakcji, ale jak na razie Bayern nie zdecydował się zaakceptować żadnej z ofert przesłanych oficjalną drogą przez "Blaugranę".
- Bayern rozgrywa swoją politykę, do końca będzie twardy. Zawodnik ma wrócić do klubu i tyle. Lewandowski wróci do klubu, uściśnie wszystkim ręce i wyjedzie do Barcelony. Prosta sprawa i tak to będzie rozwiązane. Nie chodzi o pieniądze. Tylko o to, by wyszedł z twarzą z sytuacji, jaka zaistniała na konferencji prasowej reprezentacji Polski - zakończył Kaniewski.
Polski napastnik w minionym sezonie wystąpił łącznie w 46 meczach. W tym czasie udało mu się strzelić 50 goli oraz zanotować siedem asyst. 33-latek obecnie wyceniany jest przez transfermarkt.de na kwotę 45 mln euro. Mówi się, że Bayern oczekuje o pięć więcej.
Zobacz też:
Wielki transfer Legii Warszawa
Kłopoty Adama Buksy? Najdroższy transfer w historii RC Lens