Dlaczego Lewandowski nie trenował z Bayernem? Tłumaczymy

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Robert Lewandowski ma za sobą pierwsze obowiązki w Bayernie Monachium związane z okresem przygotowawczym przed nowym sezonem. Polaka zabrakło jednak na treningu, a w tle nadal toczą się rozmowy o jego transferze do FC Barcelony.

Robert Lewandowski nie zamierzał strajkować i we wtorek przed godz. 10:00 pojawił się w szpitalu Barmherzige Brueder w Monachium.

Właśnie tam miał zaplanowane testy medyczne przed wznowieniem treningów - to był jedyny "punkt programu" dla "Lewego", jeżeli chodzi o pierwszy dzień obowiązków wobec mistrzów Niemiec.

W tym samym czasie pozostała część drużyny - bez Manuela Neuera i Thomasa Muellera - odbyła swoje pierwsze zajęcia na boisku w ośrodku Saebener Strasse.

ZOBACZ WIDEO: To będzie decydujący tydzień. Chodzi o transfer Lewandowskiego

Dlaczego wymienieni piłkarze we wtorek mieli tylko badania? Bo taka zasada panuje w Bayernie. Gracze powracający do Monachium pierwszego dnia nie biorą udziału w zajęciach piłkarskich, a tylko przechodzą badania. Lewandowski pierwsze zajęcia "z piłką" ma odbyć w środę. Ale czy tak się stanie?

Kapitan reprezentacji Polski postępuje zgodnie z rozpiską, jaką przygotował trener Julian Nagelsmann. W tle nadal toczy się jednak walka o jego transfer do FC Barcelony.

I z informacji Sky wynika, że może do niego dojść jeszcze w tym tygodniu, a w zasadzie w każdym momencie. Czym argumentują taką możliwość. Powody są dwa. Pierwszy to fakt, że oferta Barcelony w końcu doszła do 50 mln euro (plus bonusy), czyli poziomu, jakiego oczekiwali Bawarczycy.

Drugim to fakt, że Bayern potrzebuje pieniędzy na sfinalizowanie transferu obrońcy Matthijsa de Ligta, za którego Juventus FC oczekuje 80 mln euro. Właśnie dlatego w Bayernie nie ma już "basty" w temacie odejścia "Lewego".

Zobacz także:
Borek zdradził nowe informacje ws. Lewandowskiego
Manchester United ma dość. Dwójka pomocników na radarze

Źródło artykułu: