Piłkarze Lecha Poznań skompromitowali się w Baku w rewanżowym meczu I rundy Ligi Mistrzów UEFA, przegrywając wysoko z Karabachem Agdam (1:5, więcej TUTAJ).
Zdaniem Jana Tomaszewskiego, "Kolejorz", który wygrał w pierwszym spotkaniu (1:0) i na samym początku rewanżu objął prowadzenie, miał duże szanse na awans do kolejnej rundy eliminacji prestiżowych rozgrywek.
- Zaczęło się tak jak u Hitchcocka, od trzęsienia ziemi. Niestety od czterdziestej minuty był prawdziwy kataklizm na boisku - ocenił Tomaszewski w rozmowie z "Super Expressem".
Były reprezentant Polski (63 występy w latach 1971-81) wskazał też nazwisko piłkarza, który - jego zdaniem - odpowiada za to, że Lech zanotował bolesną wpadkę w starciu z Azerami.
- Do porażki Lecha przyczynił się w dużej mierze nikomu nieznany i nie wiadomo czemu wystawiany bramkarz. Już tydzień temu mówiłem, że nie wzbudzał mojego zaufania. Zastanawiam się, na jakiej podstawie ten bramkarz wyszedł wczoraj w pierwszym składzie? - ekspert nie zostawił suchej nitki na Arturze Rudce.
Tomaszewski dodał, że do myślenia daje fakt, że ukraiński golkiper wypożyczony do Lecha z Metalista Charków już podczas sparingów prezentował się słabo. - Został wyciągnięty z kapelusza i od czterdziestej minuty dał popis swoich umiejętności. A w zasadzie ich braku - zakończył swoją ocenę.
Zobacz:
Azerski dziennikarz bez litości dla Polaków. "Czekałem na więcej"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: widać geny po ojcu. Tak strzela syn Beckhama