Mieszane odczucia trenera Miedzi. "To nie tak, że ktoś nam pozwoli hasać"

Wojciech Łobodziński skomentował wyjazdowe starcie z Radomiakiem Radom (1:1). - Gdy nas trochę puściło i strzeliliśmy bramkę, to zaraz potem dostaliśmy czerwoną kartkę - wspominał trener Miedzi Legnica.

Rafał Szymański
Rafał Szymański
Wojciech Łobodziński PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Wojciech Łobodziński
Miedź Legnica prowadziła z Radomiakiem Radom od 53. minuty, gdy Maciej Śliwa fantastycznym strzałem przewrotką pokonał bramkarza. Chwilę później z boiska został wyrzucony Nemanja Mijusković, który obejrzał drugą żółtą kartkę. 10 minut przed końcem Dawid Abramowicz huknął pod poprzeczkę i ustalił wynik na 1:1.

Na inaugurację PKO Ekstraklasy beniaminek z Legnicy zgubił punkty. Wojciech Łobodziński odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas pomeczowej konferencji prasowej. Szkoleniowiec gości przyznał, że Radomiak nie ułatwił zadania jego drużynie.

- To bardzo cenny punkt, na trudnym terenie i z trudną drużyną. Jeśli chodzi o pierwszą połowę, zbyt bojaźliwie przywitaliśmy się z Ekstraklasą. To nie było to, co chcieliśmy grać. Przeciwnik też nam na więcej nie pozwalał. Gdy nas trochę puściło i strzeliliśmy bramkę, to zaraz potem dostaliśmy czerwoną kartkę - 39-latek podsumował niedzielne spotkanie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak zakpił z... samego siebie. Co za słowa!

Łobodziński w superlatywach wypowiadał się na temat rywali. - Nie oszukujmy się, w drużynie Radomiaka jest dużo jakości. Były indywidualne popisy, Abramowicz był bardzo aktywny i to stwarzało nam problemy. Skorygowaliśmy nasze ustawienie, ale dostaliśmy czerwoną kartkę i wróciliśmy do punktu wyjścia. Było trochę nerwów. Wielu tych piłkarzy pierwszy raz grało w Ekstraklasie. Nie widzieli, co i jak - zaznaczył.

- Musimy się trochę nauczyć Ekstraklasy. To nie tak, że wygraliśmy 1. ligę i ktoś nam teraz pozwoli sobie hasać. Angelo Henriquez, Koldo Obieta i Hubert Matynia dołączyli do nas późno. Olaf Kobacki i Jeronimo Cacciabue potrzebują jeszcze czasu, musimy wkomponować ich taktycznie. Fizycznie nie było większych problemów - uzupełnił.

Trener Radomiaka był rozczarowany podziałem punktów. - Czujemy niedosyt. Byliśmy lepszym zespołem, który kreował grę i dominował na boisku. Punkt nas nie zadowala. Z przebiegu meczu byliśmy zespołem tworzącym sytuacje. Brakowało tylko decyzyjności, oddania strzału. Wiele razy byliśmy w polu karnym przeciwnika po grze kombinacyjnej. Trzeba szybciej decydować się na strzały. W drugiej połowie wyszliśmy na sam na sam, Filipe praktycznie podał bramkarzowi piłkę w ręce. Później idzie kontra, dostajemy bramkę. Przy takiej przewadze tracimy bramkę, trzeba gonić. Drużyna pokazała charakter - stwierdził Mariusz Lewandowski.

- Po pierwszej połowie zwracałem uwagę na to, że gramy trochę zbyt otwarcie, dajemy rywalom okazje do kontr i właśnie po takiej sytuacji straciliśmy bramkę. Nie byliśmy odpowiednio zabezpieczeni. Miedź nie miała z gry zbyt wiele sytuacji poza pierwszą minutą. To były głównie strzały z dystansu. Będziemy mieli pożytek z Roberto Alvesa i to na różnych pozycjach. Może grać na dziesiątce, ósemce i szóstce. Ma piekielnie dobre uderzenie lewą nogą, decyzyjność i nie boi się wziąć na siebie odpowiedzialności. Nie boi się strzelić, znaleźć sobie przestrzeń, dograć mądrą piłkę partnerowi. To naprawdę dobry transfer - szkoleniowiec zachwalał Szwajcara.

- Pik, Pawłowski i Feliks dali dobre zmiany. Po faulach na Feliksie mieliśmy dużo rzutów wolnych, druga żółta kartka dla Mijuskovicia też była po faulu na nim. Oni wszyscy są młodymi chłopcami, którzy wychodzą i wykonują swoją pracę. To dobry prognostyk. Zespół dobrze funkcjonował. Brakowało mi tylko decyzyjności, trzeba nastawić celowniki - dodał.

Czytaj także:
Cudowny gol w polskiej lidze! Jak on to strzelił?! (WIDEO)
Arka Gdynia obudziła się na czas. Długi powrót z punktami

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×