"Poker" - jak nazwały niemieckie media - pomiędzy Robertem Lewandowskim i Bayernem Monachium trwał przez kilka tygodni. Polak już w maju ogłosił, że nie przedłuży kontraktu z klubem, a jego czas w Monachium dobiegł końca. Po długich negocjacjach Bayern i FC Barcelona doszły do porozumienia i "Lewy" zmienił klub.
Barca zapłaciła za swoją nową gwiazdę 45 milionów euro i kolejne 5 mln ma dopłacić w bonusach. Bayern początkowo nie chciał sprzedawać najlepszego napastnika świata. Działacze byli temu przeciwni, ale zmienili zdanie. W tym czasie w niemieckich mediach toczyła się istna batalia pomiędzy piłkarzem i władzami Bayernu.
Gdy już dokonano transferu, w Niemczech nadal negatywnie wypowiadają się na temat "Lewego". Uczynił to m.in. dyrektor sportowy Bayernu Hasan Salihamidzić. I to nie po raz pierwszy.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski w Barcelonie. Jak to wpłynie na jego grę w reprezentacji Polski?
- Nie rozumiem tego. I to nie tylko dlatego, że wypełniłem wszystkie moje kontrakty jako zawodnik. Jako gracz wyjaśniłbym to wewnętrznie w klubie - powiedział Salihamidzić w rozmowie z "Zeit-Magazin".
Działacz Bayernu przyznał się też do błędów, ale nie w sprawie Lewandowskiego, a negocjacji kontraktowych z Davidem Alabą. Przypomnijmy, że Austriak po wygaśnięciu kontraktu z Bayernem odszedł za darmo do Realu Madryt.
- Z dzisiejszej perspektywy ustalenie ostatecznego terminu dla tak zasłużonego piłkarza jak David nie było konieczne - powiedział.
Czytaj także:
"Nowy lider". Lewandowski na okładkach największych hiszpańskich dzienników
Co za debiut! Wielka zabawa Barcelony w sparingu