W pucharach cudów nie będzie. Nadzieja w Rakowie (Opinia)

Szykuje się kolejny kiepski rok naszych drużyn klubowych na arenie międzynarodowej. Najlepiej w pucharach wygląda dotąd Raków Częstochowa, bo najmniej przypomina polski zespół.

Rzadko zdarza się, by w polskiej drużynie każdy z zawodników biegających po boisku wiedział, po co to robi i jak ma się zachować z piłką przy nodze. To wyróżnia piłkarzy Rakowa Częstochowa. Bez względu na nazwiska, wykonawcy mają zrealizować konkretny plan i koniec. Dzieje się tak nawet, gdy odpoczywa największa gwiazda klubu Ivi Lopez. Bez niego gracze Marka Papszuna wygrali na wyjeździe z Astaną 1:0.

Raków w dwumeczu nakrył Kazachów czapką (5:0 i 1:0). Żenująco wygląda dziś wpis rywali zaraz po losowaniu par eliminacji Ligi Konferencji. Pracownicy tamtejszych społecznościówek prześmiewczo szukali Częstochowy w fazie grupowej Ligi Mistrzów, pokazując przy tym, że sami tam rywalizowali. Od tego lata nazwa "Częstochowa" będzie dla Kazachów synonimem kompromitacji i blamażu.

Raków jest zdyscyplinowany do bólu, gra konkretnie, dynamicznie, a piłka nie toczy się po murawie, a sunie. Wicemistrzowie Polski imponują też niecodziennymi aspektami jak na nasze podwórko - świetnie funkcjonującym pressingiem i niezwykle szczelną obroną. To drugi sezon Rakowa w pucharach i częstochowianie w siedmiu meczach na osiem nie stracili bramki.

ZOBACZ WIDEO: Komentator oszalał, gdy to zobaczył. Ta reakcja to prawdziwe złoto

Widać, jak w tym klubie wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Raków wydał ponad milion złotych na wyprawę do Kazachstanu. Klub zabrał do miasta Nur-Sułtan swojego kucharza, własną żywność, wyczarterował prywatny samolot i trenował w Polsce na sztucznej murawie, by na miejscu nic ich nie zaskoczyło. Ta perfekcja w każdym szczególe przypomina mi czasy Adama Nawałki w reprezentacji Polski. I to jest właśnie najlepsze w Rakowie - że przyjął standardy europejskie, nie krajowe i pewnie dlatego ta drużyna wygląda w pucharach tak dobrze drugi rok z rzędu.

Z Europą pożegnała się Lechia Gdańsk (porażka 1:2 z Rapidem Wiedeń) i Pogoń Szczecin (porażka 0:4 z Broendby). Zasłużenie. Lechia dała sobie strzelić dwa gole bardzo szybko, ale w końcówce miała szanse, by wyrównać. Kibice mogą mieć niedosyt. Co innego fani Pogoni - oni czują pewnie ogromny zawód. Porażka w Kopenhadze jest może za wysoka i szkoda jej. Pogoń grała nieźle do stanu 0:2, ale co z tego, skoro zespół ze Szczecina podarował rywalowi pierwsze gole. Lechia i Pogoń same wypchnęły się z europejskich pucharów.

W kolejnej rundzie oprócz Rakowa zagra również Lech Poznań. Mistrz Polski pojechał do Gruzji dopełnić formalności, bo w pierwszym meczu ograł Dinamo Batumi 5:0. W rewanżu zaproponował typowe "męczenie bułki", Kolejorz uratował remis 1:1 w końcówce.

Nie przyjmuje tłumaczenia, że lechitom zabrakło sił, że myślami byli już przy najbliższym meczu ligowym, czy wdarło się rozprężenie po wysokim zwycięstwie w Poznaniu. Nie. Z takim minimalistycznym podejściem poznaniacy nie przejdą nawet eliminacji. A pamiętajmy, że nasi przedstawiciele występują w Lidze Konferencji - czyli trzeciej lidze na arenie międzynarodowej.

Jak gra się w Europie, pokazał tylko Raków, czyli wyjść na boisko, zrobić swoje, nie pozostawić złudzeń, nie kalkulować. Klubu z taką mentalnością trzeba nam w starciach z zagranicznymi zespołami. 

Z naszych drużyn to Raków jest dla mnie największą nadzieją tegorocznych pucharów, bo najmniej przypomina polski klub.

Jerzy Brzęczek: Nie czuję wstydu

Kiedy powrót Kuby Błaszczykowskiego? Nowe informacje

Źródło artykułu: