Lech i koszmar trwającego lata. Najgorszy start mistrza od 31 lat

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: piłkarze nożni Lecha Poznań
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: piłkarze nożni Lecha Poznań

Trzy po miesiące po odzyskaniu mistrzostwa Polski poznańska Lokomotywa porusza się z prędkością drezyny. W Europie skompromitowała się już dwa razy, a na starcie sezonu 2022/23 PKO Ekstraklasy jest najgorszym obrońcą tytułu od 31 lat.

Kibice Lecha będą chcieli jak najszybciej zapomnieć o lecie 2022. Z ośmiu oficjalnych spotkań sezonu 2022/23 "Kolejorz" przegrał aż pięć, a wygrał tylko dwa. Poniósł porażkę w meczu o Superpuchar Polski, w el. Ligi Mistrzów zawstydził go Karabach (1:0, 0:5), a w czwartek mistrz przegrał na Islandii z Vikingurem Reykjavik (0:1) w el. Ligi Konferencji Europy.

Mało tego, Lech przegrał też dwa pierwsze spotkania nowego sezonu PKO Ekstraklasy ze Stalą Mielec (0:2) i Wisłą Płock (1:3). I to oba przed własną publicznością. Gorszy od drużyny Johna van den Broma jest w tej chwili tylko Piast Gliwice (0-0-3, 0:5). Ale drużyna Waldemara Fornalika nie jest aktualnym mistrzem Polski...

W ostatnich sezonach przywykliśmy do tego, że obrońca tytułu na starcie nowych rozgrywek zostaje w blokach, ale... nie aż tak. Kolejorz jest pierwszym mistrzem Polski od 31 lat, który przegrał dwa pierwsze mecze kolejnego sezonu.

ZOBACZ WIDEO: Prezentacja Roberta Lewandowskiego w Barcelonie. Zobacz piękne sceny!

Ostatni raz taka sytuacja miała w 1991 roku i była udziałem Zagłębia Lubin. Rok wcześniej podobną zapaść przeżył Lech Poznań. A w ogóle w powojennej historii polskiej ligi zdarzyło się to jeszcze tylko trzykrotnie. Doświadczyła tego Legia Warszawa (1957) oraz dwukrotnie Ruch Chorzów (1961, 1968/69).

Nie bez wpływu na taką postawę Lecha było niespodziewanie odejście Macieja Skorży, ale władze klubu nie pomogły van den Bromowi. "Kolejorz" działa na rynku transferowym opieszale. Niektóre pozycje zostały odpowiednio zabezpieczone, ale na innych znajdziemy spore braki.

Najgorzej jest ze środkiem obrony, a najlepszym tego przykładem jest to, że jako "stoper" musiał grywać Barry Douglas, nominalny lewy obrońca. Lech też nie przygotował się, choć miał na to pół roku, na odejście Jakuba Kamińskiego i ma dziś problem na skrzydłach.

Sam van den Brom też nie dał się jeszcze poznać jako wybitny trener. Lech wygląda na zespół bez wyraźnego pomysłu na grę. Bilans Holendra na krajowym podwórku to 0-0-3. Szansę na przerwanie złej passy Lech będzie miał w niedzielę, gdy w meczu 4. kolejki PKO Ekstraklasy zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin (17:30).

Czytaj też:
Będzie rekord? Lech dogadany na transfer reprezentanta Polski!
Lewandowski przebije legendę

Źródło artykułu: