Starsi kibice doskonale pamiętają igrzyska olimpijskie w Barcelonie. Był to właściwie ostatni sukces reprezentacji Polski na turnieju tej rangi. Po drodze do wielkiego finału Biało-Czerwoni zwyciężyli między innymi z Włochami, Katarem i Australią. W decydującym meczu na zawodników świętej pamięci Janusza Wójcika czekała naszpikowana gwiazdami hiszpańska kadra.
Strzelanie na Camp Nou w 44. minucie rozpoczął Wojciech Kowalczyk. Druga połowa należała już do gospodarzy. Na listę strzelców wpisali się Abelardo oraz Kiko, który skompletował dublet i w samej końcówce strzelił gola na wagę tytułu. Polacy odpowiedzieli trafieniem Ryszarda Stańka. Mimo przegranej, zespół Wójcika miał prawo do świętowania. Konia z rzędem temu, kto przed turniejem przewidział, że kadra zdobędzie srebro olimpijskie.
- Zmieniamy szyld i jedziemy dalej - wypalił Kowalczyk po powrocie do kraju. Dużo było w tym prawdy. Spośród 20 piłkarzy tylko trzech nie zadebiutowało później w seniorskiej kadrze: Marek Bajor, Dariusz Koseła i Mirosław Waligóra. Pozostali wybrańcy Wójcika nie osiągnęli jednak zbyt wiele w piłce reprezentacyjnej.
ZOBACZ WIDEO: Konferencja z udziałem Roberta Lewandowskiego. "Tego się nie spodziewałem"
W kwietniu Kowalczyk obchodził 50. urodziny, ale nie daje o sobie zapomnieć. Po zawieszeniu butów na kołek świetnie odnalazł się w nowej roli. Jako ekspert nie gryzie się w język. Jego komentarze są barwne i zarazem kontrowersyjne, często na granicy dobrego smaku. Aktualnie współpracuje z "Kanałem Sportowym" i portalem weszlo.com.
Wojciech Kowalczyk tworzył zgrany duet napastników z Andrzejem Juskowiakiem. Król strzelców IO 1992 (7 goli) od wielu lat komentuje mecze na antenie Telewizji Polskiej i jednocześnie zajmuje się skautingiem w Lechu Poznań, gdzie spędził dużą część piłkarskiej kariery.
Wielu byłych podopiecznych Wójcika pracuje obecnie w telewizji, kilku z nich ma za sobą krótkie epizody trenerskie. W zasadzie nikomu nie trzeba przedstawiać Grzegorza Mielcarskiego, Tomasza Wieszczyckiego, Arkadiusza Onyszki czy Tomasza Łapińskiego. Ten ostatni poza futbolem zajmuje się pisaniem powieści i scenariuszy. Łapiński jest autorem książki "Szmata", będącej mieszanką jego doświadczeń z boiska. Z kolei biografia Onyszki pt. "Fucking Polak" wywołała ogromną burzę w Danii.
Inaczej potoczyły się losy bramkarza srebrnej kadry. Po igrzyskach wróżono wielką karierę Aleksandrowi Kłakowi. Kontuzje zahamowały rozwój utalentowanego golkipera. Polak zadomowił się w Belgii i był kierowcą autobusu miejskiego. W rozmowie z WP SportoweFakty Kłak przyznał, że wygrał walkę z depresją. - Odzyskałem radość z życia, cieszą mnie małe rzeczy, każdy dzień. Trochę to trwało, ale wróciłem do żywych. Dzięki Bogu - mówił (więcej TUTAJ).
Jak na polskie warunki dużą karierę zrobił Piotr Świerczewski. 70-krotny reprezentant kraju próbował swoich sił w trenerce, lecz teraz niestety nie wykorzystuje swoich kontaktów w piłce nożnej. Do legendy przeszły jego bójki z policjantami oraz dziennikarzami. Trzy lata temu Świerczewski wszedł do oktagonu i wygrał w swoim debiucie w MMA.
Kapitanem srebrnej drużyny był Jerzy Brzęczek. 51-latek przeżywa bardzo trudny czas. W 2021 roku prezes Zbigniew Boniek podjął zaskakującą decyzję, zwalniając selekcjonera, który wywalczył awans na mistrzostwa Europy. Po kilkumiesięcznym rozbracie z piłką trener znalazł zatrudnienie w Wiśle Kraków. W poprzednim sezonie "Biała Gwiazda" sensacyjnie spadła z PKO Ekstraklasy. Brzęczek musi odbudować drużynę i wrócić z nią do elity, by utrzymać się na trenerskiej karuzeli.
Brzęczek nie jest wyjątkiem. Dariusz Gęsior jest zatrudniony w strukturach PZPN i prowadzi kadrę U-17. Wcześniej pracował też z drużynami U-16, U-19 i U-20. Tomasz Wałdoch znalazł inny pomysł na siebie. Były gracz Schalke nadal mieszka w Gelsenkirchen. Wałdoch jest asystentem trenera drugiego zespołu "Die Koenigsblauen".
Za kadencji Zbigniewa Bońka w PZPN jednym z wiceprezesów był Marek Koźmiński. W ubiegłorocznych wyborach działacz stanął w szranki z Cezarym Kuleszą i musiał uznać wyższość aktualnego prezesa federacji, przegrywając głosowanie w stosunku 23 do 92. Koźmiński zamierza odpocząć od futbolu. Po zakończeniu kariery został przedsiębiorcą i sprawnie działa głównie w branży deweloperskiej. Mówi się o nim, że dzięki udanym inwestycjom zarabia więcej niż jako piłkarz.
Dariusz Adamczuk pracuje na dwa etaty w Pogoni Szczecin. Funkcję szefa pionu sportowego łączy z obowiązkami prezesa akademii klubu. W ciągu ostatnich lat Pogoń stała się czołową drużyną PKO Ekstraklasy, co w pewnym stopniu jest zasługą srebrnego medalisty z Barcelony.
W środowisku trenerskim nie zdołał przebić się Ryszard Staniek. Zdobywca bramki w finale igrzysk w 2009 roku był asystentem Ryszarda Wieczorka w Odrze Wodzisław, samodzielnie prowadził zespoły Orła Zabłocie i Cukrownika Chybie, swego czasu zajmował się sprawami Beskidu Skoczków. 51-letni Marcin Jałocha pracował w niższych klasach rozgrywkowych, do maja ubiegłego roku był szkoleniowcem trzecioligowej Polonii Nysa. Dwa lata temu wraz ze Świerczewskim pomagał pierwszoligowej Sandecji Nowy Sącz.
Andrzej Kobylański opuścił Koronę w 2014 roku. W kieleckim klubie panowała wówczas nie najlepsza atmosfera, były olimpijczyk pożegnał się ze stanowiskiem dyrektora sportowego. Częścią kadry Wójcika był Dariusz Szubert. Emerytowany zawodnik - podobnie jak Wałdoch - mieszka za naszą zachodnią granicą. W 2006 roku Szubert był opiekunem Polaków na mistrzostwach świata w Niemczech, osiem lat później był trenerem klubu Goslarer SC w zaledwie dziewięciu meczach.
Czytaj także:
Trener Widzewa Łódź nie żałuje wyboru. "Pewnie serce biło mu mocniej"
Ile traci Górnik bez Bartosza Nowaka? Raków pierwszym egzaminatorem