Pogoń Szczecin zdobyła dziewięć punktów w czterech kolejkach. Tym samym drużyna pod wodzą Jensa Gustafssona jest w kontakcie z najlepszymi zespołami w PKO Ekstraklasie. Inna sprawa, że w wygranym 2:1 meczu z Wartą Poznań ponownie miała problem z tworzeniem sytuacji podbramkowych i oddawała inicjatywę Zielonym. Przez 90 minut oddała jedno uderzenie celne, a drugi gol był konsekwencją samobójczego zagrania Roberta Ivanova.
- Najważniejsze są trzy punkty i cieszymy się ze zwycięstwa. W pewnych momentach to jest jednak męczące dla nas i dla kibiców. Staramy się grać tak, jak nakreśla nam trener przed meczami, ale przed nami dużo pracy, żeby wejść na odpowiedni poziom - mówi pomocnik Kamil Grosicki przed kamerą klubowej telewizji.
- Pierwszą połowę przeciwko Warcie zagraliśmy nieźle. Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że możemy wygrać ten mecz 4:0, ale też zepsuć go sobie. Straciliśmy gola w kuriozalny sposób zaraz na początku drugiej połowy i już do końca graliśmy nerwowo, stwarzaliśmy sobie mało sytuacji podbramkowych - wspomina reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: 21-latek zszokował świat. Tylko bezradnie się przyglądali
Trener Jens Gustafsson obiecał na konferencji prasowej przed meczem w Grodzisku Wielkopolskim, że drużyna zaprezentuje się lepiej niż w poprzednim tygodniu. Słowa dotrzymał, ale tylko dlatego, że poprzeczka była zawieszona bardzo nisko.
- Mamy dziewięć punktów w tabeli, a przegraliśmy akurat ten jeden mecz ze Śląskiem, w którym graliśmy najlepiej. W pozostałych spotkaniach średnio to wyglądało, ale taka jest właśnie piłka nożna. Wierzę w to, że Pogoń potrafi zwyciężać i grać ładnie dla oka - zapewnia Grosicki.
Lider Pogoni Szczecin strzelił pierwszego gola w sezonie. Czekał na niego przez siedem meczów. - Sebastian Kowalczyk dostanie prezent za asystę. Umawialiśmy się na to przed meczem - zapowiada Grosicki.
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę