Jakub Moder był dotychczas ważną postacią w reprezentacji Polski. 23-latek stopniowo podnosi swój poziom gry i wydawało się, że jego wyjazd na mistrzostwa świata jest niezagrożony. Niestety w sporcie o wielu rzeczach decydują kontuzje.
Moder doznał zerwania więzadła krzyżowego bocznego podczas bezbramkowego remisu Brighton z Norwich w kwietniu. Wówczas nie wiadomo było, ile dokładnie potrwa jego przerwa w grze. Teraz z kolei jest pewne, że na mundialu nie zagra. Były pomocnik Lecha Poznań opowiedział o tym, co czuł po poznaniu diagnozy.
- Kiedy usłyszałem diagnozę po rezonansie, popłakałem się. Tydzień temu wywalczyliśmy awans na mundial. Ja już wiedziałem na boisku, że to jest coś poważnego. Usłyszałem trzask w kolanie - powiedział Jakub Moder w programie "Foottruck".
ZOBACZ WIDEO: Gol marzenie! Tylko zobacz, skąd oddał strzał
- To był cios. Z tym kolanem miałem problem rok temu po meczu z Hiszpanią na Euro. Nie zagrałem ze Szwecją, miałem dwa tygodnie rehabilitacji i wróciłem do klubu gotowy do gry. Poza tym nigdy nic mi nie dolegało. Nie miałem żadnego urazu, który wykluczyłby mnie z gry choćby na jeden mecz - dodał.
Na szczęście w trudnych chwilach 23-latek otrzymał wsparcie od najbliższych. Kontaktowali się z nim także reprezentanci Polski, którzy leczyli podobne urazy. Mowa m.in. o Arkadiuszu Miliku i Pawle Dawidowiczu.
Moder przyznał, że teraz wszystko dobrze znosi pod kątem psychicznym, choć tuż po nabawieniu się kontuzji pojawiło mu się 1000 myśli w głowie. Zawodnik podkreślił, że być może na całą sytuację miało wpływ przemęczenie organizmu, ponieważ w krótkim czasie nałożyło się na siebie sporo meczów. Czasu się jednak nie cofnie i teraz trzeba cały czas ciężko pracować, by wrócić do zdrowia i na boisko.
Czytaj także:
Benzema skomentował swoją formę po odejściu Ronaldo. "Wiedziałem, że mogę zrobić więcej"