Lech Poznań w pierwszym spotkaniu z Vikingurem Reykjavik przegrał 0:1. Mistrzowie Polski mają w tym sezonie sporo problemów. Rzadko wygrywają spotkania, w tabeli ligowej zajmują przedostatnie 17. miejsce. Jeśli przegrają dwumecz III rundy eliminacji Ligi Konferencji z Islandczykami to wprost trzeba to będzie nazwać kompromitacją.
Niestety taki scenariusz, patrząc na wiele różnych względów, jest realny. Bartosz Bosacki w rozmowie z "Super Expressem" przyznał, że drużyna z Islandii nabrała pewności siebie. Vikingur nie ma nic od stracenia i potrafi zagrać odważnie i to w dodatku odważniej niż Lech Poznań.
- Z jednej strony trudno przypuszczać żeby Lech nie odrobił straty i nie awansował, ale niestety... Mogę to sobie wyobrazić. Składa się na to kilka rzeczy: aktualna dyspozycja, sytuacja, w której znaleźli się piłkarze i cały klub - wszyscy na nich patrzą i już mówią, że to stracony sezon, co powoduje zamęt w głowie - powiedział Bartosz Bosacki w rozmowie z "Super Expressem".
ZOBACZ WIDEO: Nie przegap meczów Lewandowskiego w Barcelonie!
Bosacki dodał również, że brakuje mu przebojowości w grze Lecha. Nie ma zawodnika, który pociągnąłby cały zespół. Nie ma osoby, która daje sygnał do ataku i przeprowadza indywidualne akcje.
Legendarny obrońca Lecha nie ma wątpliwości, że teraz nie widać w drużynie pomysłu na grę. Pozostaje jedynie wierzyć, że Kolejorz jak najszybciej przezwycięży kryzys.
Początek rewanżowego meczu Lecha Poznań z Vikingurem Reykjavik o godz. 20:30.
Czytaj także:
Raków Częstochowa i Lech Poznań walczą o milionowe premie