Haaland szaleje w Anglii, a Norwegowie mają problem. "Stali się zbyt chciwi"

PAP/EPA / ANDREW YATES / Na zdjęciu: Erling Haaland
PAP/EPA / ANDREW YATES / Na zdjęciu: Erling Haaland

W ostatnich latach w Norwegii tradycją stało się oglądanie meczów Premier League w pubach. Jednak w tym sezonie wielu właścicieli lokali podjęło radykalną decyzję. Zrezygnowali z transmisji po tym, jak gwałtownie wzrosły opłaty.

Erling Haaland to nowa gwiazda Premier League. Latem przeniósł się do z Borussii Dortmund do Manchesteru City i błyskawicznie zaaklimatyzował się na angielskich boiskach. W czterech meczach Norweg strzelił aż sześć goli, prowadzi w klasyfikacji strzelców.

Wydawać by się mogło, że norweskich pubach transmisje z meczów z Haalandem cieszą się ogromną popularnością. W tym kraju tradycją - od lat 90. ubiegłego wieku - stało się oglądanie piłkarskich widowisk właśnie w takich miejscach.

W tym sezonie jest jednak inaczej. Jak informuje gazeta "Nettavisen", właściciele pubów w Norwegii rezygnują z transmisji ze spotkań Premier League. Powodem jest gwałtowny wzrost opłat za prawa do pokazywania meczów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol. Zobacz, skąd oddał strzał

Właścicielem praw do transmisji jest grupa Viaplay (wcześniej Nordic Entertainment Group). Opłata uzależniona jest od wielkości pubu. Jeśli lokal ma więcej niż 80 miejsc, cena za roczny pakiet z meczami Premier League wynosi 562,8 tys. koron norweskich (ok. 274 tys. złotych).

Dziennikarze "Nettavisen" rozmawiali z właścicielami pubów. Thomas Larsen-Nyborg, menadżer baru "Saxon King" w Horten, nadal oferuje kibicom transmisje. Przyznaje jednak, że wkrótce rachunek ekonomiczny prawdopodobnie zwycięży.

- Gdyby co tydzień grał Manchester United z Liverpoolem, być może to by się zwróciło. Ale tak nie jest. Oceniamy sytuację z miesiąca na miesiąc, a wynik finansowy jest niestety cały czas negatywny (...) Wygląda na to, że przestaniemy oglądać Premier League, ponieważ właściciele praw do transmisji stali się zbyt chciwi - powiedział Larsen-Nyborg.

Z kolei Odd Carm, współwłaściciel "Kroa", innego lokalu w Horten, zrezygnował z transmitowania spotkań i twierdzi, że była to słuszna decyzja.

- Ludzie przychodzą po meczach, które oglądają w domach. Cieszą się i piją piwo. Nie mamy dokładnych danych liczbowych, ale myślę, że nie straciliśmy na tym - powiedział Odd Carm.

Czytaj także: Pech Łukasza Fabiańskiego. Jego zmiennik pomógł Haalandowi
Czytaj także: Dyrektor Bayernu wprost o zachowaniu Haalanda

Źródło artykułu: