Takiego piłkarza hiszpańska LaLiga nie widziała od 11 lat, a kibice FC Barcelony po trudnym roku bez Lionela Messiego znów mają wielką gwiazdę. Robert Lewandowski został pierwszym piłkarzem od 2011 roku, który w trzech pierwszych ligowych meczach strzelił aż cztery gole. Ostatni raz takiego wyczynu dokonał Radamel Falcao w Atletico Madryt. Teraz do Hiszpanii wszedł nowy, świetny napastnik.
Nikt nie ma wątpliwości, że niedzielny występ przeciwko Realowi Valladolid był najlepszym dotychczasowym "Lewego" w nowym zespole. Polak strzelił dwa przepiękne gole. Pierwszy przypomniał kibicom Barcy legendarnego Johana Cruyffa, bo Lewandowski wyskoczył do piłki tak, jak "Latający Holender" w starciu z Atletico w 1973 roku.
Popis Lewandowskiego
Druga bramka była kolejnym popisem Polaka, który uderzeniem piętą przechytrzył bramkarza. Wprawdzie po nim zaczęła się głośna debata i spór o to, czy piłka po drodze odbiła się od obrońcy czy nie, ale sędzia ostatecznie przyznał trafienie "Lewemu". Cztery gole i pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców ex aequo z Borją Iglesiasem stały się faktem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie. Co za gol w polskiej lidze! Zaskoczył wszystkich
- Kibice oszaleli po tym golu. Stadion o mało nie wybuchł z radości. To był wspaniały strzał piętą po podaniu Dembele. Jednak po obejrzeniu powtórek w telewizji mieliśmy wątpliwości, czy piłka nie odbiła się jeszcze od obrońcy - opowiada w rozmowie z WP SportoweFakty Rut Vilar, dziennikarka Catalunya Radio, która na żywo oglądała te spotkanie.
Nasza rozmówczyni zwraca też uwagę na coś szczególnego, co wyróżnia ten sezon od poprzedniego. - Wygląda na to, że na Camp Nou wróciła ekscytacja. Frekwencja na pierwszych domowych meczach sezonu wyniosła ponad 80 tysięcy. Średnia sprzed wybuchu pandemii koronawirusa była mniejsza, liczyła 75 tysięcy - podkreśla Vilar.
Trener zachwycony nowym piłkarzem
Przyjście nowego trenera, Xaviego, który jako piłkarz został legendą klubu, poprawiło nastroje u kibiców. Ekscytację pobudziły latem spektakularne ruchy na rynku transferowym. Prezydent Joan Laporta, urodzony król ceremonii w parze ze sprawnym dyrektorem sportowym, Mateu Alemanym, przeprowadzili hitowe transfery Lewandowskiego, Raphini i Julesa Kounde. W ten sposób wysłali jasny sygnał, że chcą wrócić do walki o mistrzostwo Hiszpanii.
- Ten sezon Barcelona zaczyna z naprawdę mocnym atakiem i solidną obroną. Pomogły transfery m.in. Raphinhi i Lewandowskiego. Do tego są Ansu Fati i Ousmane Dembele, a w obronie Marc-Andre ter Stegen i Eric Garcia w świetnej formie. To naprawdę mocny zespół w obu tych formacjach - wyjaśnia dziennikarka.
Już na starcie spełnia się też plan Xaviego. Trener chciał, by liderem jego projektu był Lewandowski. - Jest naturalnym przywódcą. Mieć go w zespole to błogosławieństwo. Bardzo dużo rozmawia z młodymi zawodnikami - mówił Hiszpan po meczu z Valladolid cytowany przez "Mundo Deportivo".
Do tego Catalunya Radio przywołuje świetne statystyki Polaka. W trzech meczach oddał osiem celnych strzałów, połowa z nich trafiła do bramki. Dlatego "Mundo Deportivo" napisało, że Lewandowskiemu włączył się tryb "Złotego Buta". Polak od razu pokazał, że chce się liczyć w walce o tytuł najskuteczniejszego napastnika w Europie.
- Kibice są w tym zgodni. Lewandowski to niekwestionowanie jeden z najlepszych napastników na świecie. Do tego gra tak, jakby był w Barcelonie od miesięcy. Wszyscy kochają jego silną mentalność i elegancję na boisku. Jedyne wątpliwości mieli co do jego wieku. Skończył już 34 lata, ale nie daje żadnych oznak, by miał zwolnić tempo - opowiada Rut Vilar.
W sobotę Polak stanie przed kolejnym wyczynem. Rywalem jego Barcelony będzie Sevilla, z którą dotąd mierzył się pięć razy. Dwa jako piłkarz Borussii Dortmund, trzy - w koszulce Bayernu Monachium. W żadnym ze spotkań nie trafił do siatki.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Bayern już tęskni za "Lewym"? Akt desperacji trenera
Zwrot akcji ws. Krzysztofa Piątka