Trener Lechii zapytany czy obawia się zwolnienia. "W ten sposób nigdy niczego nie osiągniemy"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Tomasz Kaczmarek
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Tomasz Kaczmarek

Po trzech przegranych z rzędu Lechia Gdańsk znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, a po ostatniej kolejce spadła na ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Przełamanie w starciu z aktualnym mistrzem Polski może okazać się punktem zwrotnym.

Kibice Lechii Gdańsk już wydali wyrok - chcą zwolnienia trenera Tomasza Kaczmarka. Szkoleniowiec jednak się broni i podkreśla, że jeden słabszy miesiąc pracy nie może przesłonić dobrych jedenastu miesięcy.

- Decydując się na bycie trenerem wiedziałem, że nie jest to posada nauczyciela, którym jest się niekiedy przez 30 lat w tym samym miejscu - zaczął trener Kaczmarek.

- Uważam jednak, że takie pytania są oznaką dużego braku szacunku dla mojej pracy, którą wykonuję w Lechii od dwunastu miesięcy. Nie jest tajemnicą, że ostatnie trzy mecze były bardzo złe. Gdybym przyszedł do klubu 1 czerwca i zaczął sezon od trzech punktów w pięciu meczach można by było mnie pytać o wszystko - mówił szkoleniowiec gdańskiej drużyny.

ZOBACZ WIDEO: To zmieniło się w Legii. "Jesteśmy zaskoczeni"

- Nie mówię, że wykonałem w Lechii fantastyczną pracę, ale na pewno dobrą. Po jedenastu miesiącach dobrej pracy mamy teraz zły miesiąc. I proszę mi wierzyć: nie wszystko, co się stało, jest moją winą. Oczywiście ja jestem za to odpowiedzialny, natomiast nasze problemy leżą trochę głębiej. Jeżeli mentalność w polskiej piłce jest taka, że po trzech meczach już zadajemy sobie pytanie i podkręcamy atmosferę, że trener jest do zmiany, to nigdy niczego nie osiągniemy. Zbudowanie na nowo dobrej drużyny jest trochę trudniejsze niż skręcenie regału z IKEI - kontynuował trener Lechii.

Nie można jednak przejść obojętnie obok wyników gdańszczan w ostatnich meczach. Trzy przegrane z rzędu, przez co zespół znalazł się na ostatnim miejscu w ligowej tabeli. 0:1 z Koroną Kielce, 1:4 z Radomiakiem Radom i 1:2 z Miedzią Legnica, która przez godzinę grała w osłabieniu.

- Trudno mówić, że w ostatnich trzech meczach graliśmy swoje. Prezentowaliśmy się w nich słabo, traciliśmy bramkę jako pierwsi. W Legnicy straciliśmy gola po aucie, co nie powinno się zdarzać. Coś takiego niesamowicie utrudnia zadanie. Nie byliśmy w stanie zareagować na to, ani sportowo, ani mentalnie. Wiara w nas była mocno zachwiana i znowu musimy sobie na to zapracować - przyznał trener Kaczmarek.

W środę Lechia rozegra zaległy mecz 6. kolejki PKO Ekstraklasy z Lechem Poznań. Wydaje się, że nie będzie to spotkanie piękne dla oka. Oba zespoły mają sporo problemów i kluczowe będzie przede wszystkim zdobycie punktów, a styl - niekoniecznie.

- Jeżeli jesteś w gorszym momencie, to nie wyjdziesz z tego tylko czysto piłkarsko. Tu musi wyjść połączenie wszystkich aspektów, zarówno tych mentalnych, jak i wolicjonalnych. Musimy skupić się na prostej grze, co oczywiście nie może oznaczać, że nasza taktyka będzie polegała wyłącznie na bronieniu w jedenastu we własnym polu karnym i modleniu się, by rywal nie strzelił nam gola. Musimy znaleźć w tym balans - dodał szkoleniowiec Lechii.

Początek spotkania Lechia Gdańsk - Lech Poznań w środę o godz. 20.30.

CZYTAJ TAKŻE:
Z Rangers FC do Lecha Poznań. Mistrz Polski wypożyczył kolejnego piłkarza
Bramkarz Radomiaka zmienia barwy. Zagra w egzotycznej lidze

Komentarze (1)
avatar
stiepa
31.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Amice to powinien puknac luzno, ale czy dalej pociagnie. Napewno nie.