[tag=72565]
Erling Haaland[/tag] latem był jednym z najgorętszych "tematów" transferowych. W kontekście norweskiego napastnika wymieniało się jedynie samych gigantów. Mówiło się dużo o Realu Madryt czy Bayernie Monachium.
Ostatecznie były już snajper Borussii Dortmund związał się z Manchesterem City. Jak na razie raczej tej decyzji nie żałuje. Alf-Inge Haaland w rozmowie z Viaplay potwierdził medialne plotki, jednocześnie tłumacząc system wybierania nowego klubu dla syna.
Ten był na pewno bardzo ciekawy. Haaland wraz z ojcem ustalili sobie skalę punktową, w której osadzali poszczególne kluby. Najwięcej zgromadził ostatecznie zespół prowadzony przez Pepa Guardiolę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podziwiaj, bo warto! Genialna przewrotka Brazylijczyka
Na wynik punktowy każdego zespołu wpływał szereg czynników. Możemy wyróżnić takie aspekty, jak renomę drużyny czy stan finansów, a nawet stadion. Najważniejszym była jednak ocena potrzeby sprowadzenia napastnika.
- Realowi daliśmy 5-6 punktów ze względu na Karima Benzemę. Zastanawialiśmy się też, czy podpisze kontrakt z Kylianem Mbappe - powiedział były norweski piłkarz oceniając zespół "Los Blancos".
Sam Haaland nie pozostawił jednak tego bez komentarza. Na pytanie dziennikarza "jak można odmówić Realowi?" odpowiedział "Dobre pytanie (śmiech), bo nie można". Niejako jednocześnie puszczając oczko do "Królewskich" na przyszłość.
- Bayern był wtedy na drugim miejscu. Myślę, że City to najlepszy wybór. Real na trzecim, PSG na czwartym. Potem były Liverpool, Chelsea i Barcelona - dodał ojciec napastnika, prezentując dokładny ranking.
- Manchester City miał tu 10 punktów na 10 możliwych. To idealna opcja - zakończył były napastnik. Jak na razie ten wybór się sprawdza. Haaland wystąpił w sześciu meczach Premier League i strzelił dziesięć goli.
Zobacz też:
Popis Dawida Kownackiego na oczach selekcjonera. Powołanie formalnością?
Kiedy debiut Milika? Trener Juventusu przekazał zaskakującą informację
