Wierzą do końca, choć szanse niewielkie. Polskie piłkarki zagrają z Kosowem

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Weronika Zawistowska
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Weronika Zawistowska

Musiałby stać się cud, ale matematyka jeszcze go dopuszcza. Polskie piłkarki we wtorek czeka ostatni mecz eliminacji mistrzostw świata 2023 z Kosowem. Teoretycznie Biało-Czerwone mogą jeszcze zająć miejsce barażowe.

Warunkiem koniecznym, choć nie jedynym, jest jednak pokonanie najbliższego rywala. Dodatkowo zajmująca drugie miejsce w tabeli grupy F Belgia musiałaby przegrać z Armenią, która jest outsiderem stawki. Dlatego raczej trzeba takie zdarzenie traktować w kategoriach cudu.

Ja wierzę do końca i z podsumowaniem naszych eliminacji czekam na mecze wtorkowe. Wiadomo, że zawsze mogłoby być lepiej. Z tych słabszych chwil wyciągnęłyśmy wnioski i to przyda nam się do kolejnych meczów o stawkę - uważa Weronika Zawistowska, pomocniczka reprezentacji Polski.

Aktualnie 22-latka występuje w Bundeslidze w 1. FC Koeln, ale w swoim piłkarskim CV ma grę w Górniku Łęczna w latach 2015-2019. Mecz z Kosowem jest dla niej zatem w pewnym sensie sentymentalny, bo rozegrany zostanie na Arenie Lublin.

ZOBACZ WIDEO: Bramkarz nawet się nie ruszył! Zrobił to jak akrobata

Na tym obiekcie reprezentacja Polski kobiet wystąpi po raz trzeci w historii. Poprzednio miało to miejsce w listopadzie 2019 roku, gdy w eliminacjach mistrzostw Europy Polki zremisowały 0:0 z Hiszpanią. Niecałe pół roku wcześniej Biało-Czerwone w meczu towarzyskim zremisowały 1:1 z Włoszkami. Spotkanie to obejrzało ponad 7 tysięcy widzów. W obu wydarzeniach udział wzięła Dominika Grabowska, która powołana jest także na aktualnie trwające zgrupowanie.

- Świetnie wspominam te mecze, atmosfera była świetna. Mam nadzieję, że to się powtórzy także we wtorek. Cieszę się też, że mogłam wystąpić w eliminacjach w prawie wszystkich meczach. Staram się wyciągnąć tylko dobre rzeczy, choć były momenty zarówno dobre, jak i trudne. Liczę, że w następnym spotkaniu pokażemy się z jak najlepszej strony i w kolejnych eliminacjach będzie to dobrze wyglądało - przyznała zawodniczka na przedmeczowej konferencji prasowej.

Jaki skład pośle do boju trener Nina Patalon? Tego najprawdopodobniej nie wie nikt poza trener reprezentacji Polski. Choć szanse na baraże są iluzoryczne, od początku z Kosowem ma zagrać najsilniejsza możliwa jedenastka.

- Sama nie chciałabym jej zdradzać, bo chciałabym, aby dziewczyny miały więcej adrenaliny. Chcemy zagrać z maksymalnym zaangażowaniem. Przez całe kwalifikacje w każdej kolejce z różnych powodów zachodziły zmiany i w pewnym sensie już nawet się do tego przyzwyczaiłam - przyznała.

Nie jest wykluczony debiut Kayli Adamek - Kanadyjki, która niedawno otrzymała polski paszport. Selekcjonerka polskiej kadry widzi ją na boku obrony, choć to piłkarka, która może występować także na skrzydle.

W Lublinie zaprezentować się ma też Ewa Pajor, choć kilka dni wcześniej w Albanii musiała opuścić boisko z powodu kontuzji. Nie była ona poważna, ale sztab postanowił oszczędzić piłkarkę na ostatnie spotkanie eliminacji.

- W meczu z Albanią pojawił się uraz mięśniowy, który do tego meczu chcieliśmy "wyprowadzić". Nie było aż takiego zagrożenia, by podejmować ryzyko i trzymać ją do końca na boisku. Wiedzieliśmy, że w Lublinie też chcieliśmy skorzystać z Ewy i stąd taka decyzja - powiedziała Patalon.

Początek meczu Polska - Kosowo we wtorek 6 września o 18:30. Transmisja w TVP Sport.

Czytaj też: Zrobiły swoje mimo złego początku, choć bez fajerwerków. Zwycięstwo polskich piłkarek w Albanii

Komentarze (0)