"To dziecinada". Gikiewicz wprost o tym, co wydarzyło się w Niemczech

Getty Images / Christian Kaspar-Bartke / Na zdjęciu: Rafał Gikiewicz
Getty Images / Christian Kaspar-Bartke / Na zdjęciu: Rafał Gikiewicz

To nie pierwszy raz, gdy Rafał Gikiewicz starł się z kibicami Werderu Brema. - Nie lubiliśmy się i pewnie się nie polubimy - mówił bramkarz FC Augsburg na antenie Viaplay.

Nie milkną echa po piątkowym spotkaniu Bundesligi. FC Augsburg Rafała Gikiewicza i Roberta Gumnego grał na terenie Werderu Brema. Zwycięstwo drużynie gości zapewnił Ermedin Demirović.

Gospodarze mieli wyborną okazję w doliczonym czasie gry. Sędzia Martin Petersen podyktował rzut karny dla bremeńczyków, chwilę później do piłki podszedł Marvin Ducksch. Napastnik strzelił w prawy dolny róg, a polski bramkarz popisał się kapitalną interwencją.

Po wszystkim Gikiewicz odwrócił się w kierunku lokalnych kibiców i przystawił palec do ucha. Chuligani ruszyli w jego kierunku. Na szczęście służby porządkowe opanowały sytuację (więcej TUTAJ). 34-latek wyjaśnił swoje zachowanie w rozmowie z Rafałem Kędziorem z Viaplay.

ZOBACZ WIDEO: Kto będzie mistrzem Polski? "Oni po cichu robią swoje"

- Nie lubiliśmy się i pewnie się nie polubimy z Werderem, ale to już nie mój problem. Oni mnie prowokowali od pierwszej minuty. Kiedyś byłem w Eintrachcie Brunszwik, oni się nie za bardzo lubią. Dwa lata temu spuściliśmy ich do drugiej ligi. Trzecia sprawa - obrażanie żony, rodziny, dzieci, mnie, więc to po prostu była moja odpowiedź, żadna prowokacja. To oni nie wytrzymali presji, ich reakcja pokazuje, że to ja ten pojedynek wygrałem, to ja wróciłem z trzema punktami do domu - zaznaczył golkiper.

Gikiewicz przekonywał, że nie zamierzał prowokować fanów Werderu. Gwizdy tylko go nakręcały. Podstawowy bramkarz FC Augsburg śmiechem skwitował postawę przeciwników.

- Miałem do czynienia z takimi kibicami w derbach Berlina. Ja taki jestem. W moim odczuciu przeskakiwanie przez bandę, żeby dwa metry do bandy drugiej podejść za moją bramką i pokazanie środkowego palca czy ubliżanie mi to dziecinada. Palec uciszający był do kamery, a nie do kibiców. Machałem tylko, żeby więcej gwizdali, bo uważam, że skala hejtu i krytyki pokazuje, jak wielki wczoraj byłem i gdzie jestem. Ten, kto nic nie znaczy w piłce, tej krytyki nie przyjmie i nie odczuje. Ja ją odczuwam i ona dopinguje mnie do cięższej pracy - kontynuował.

Źródło: Viaplay

Czytaj także:
W Niemczech aż huczy. W takim stroju trener Bayernu przyszedł na mecz
Napoli grało do końca. Ambicja została nagrodzona

Komentarze (0)