Piłkarze Korony Kielce dwukrotnie doprowadzili w niedzielę do remisu i ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2. - Tradycyjnie był remis w meczu Miedzi z Koroną. Dwa razy goniliśmy wynik, nie poddawaliśmy się. Mieliśmy sytuację meczową i jak nasz zawodnik by podał, mógł paść gol. Zdecydował się jednak na strzał i musieliśmy trząść się o to, by był remis, który trzeba szanować. W pierwszej połowie graliśmy dwoma napastnikami, ale ten plan nie wypalił - powiedział Leszek Ojrzyński na konferencji prasowej.
- W przerwie dokonaliśmy zmianę i został jeden napastnik. Próbowaliśmy interweniować, bo był to dla nas trudny mecz. Nie było też takiej intensywności, do jakiej przyzwyczailiśmy. Ważny jest ten jeden punkt, teraz czeka nas jeden mecz przed przerwą na kadrę. Dobrze, że dojdą do nas zawodnicy, bo nie mieliśmy pięciu, którzy byli u nas w podstawowym składzie. Pracujemy, łapiemy lub tracimy punkty. Mogliśmy wygrać, przegrać, a skończyło się remisem - dodał.
Wojciech Łobodziński oddzielił w ocenie atak od obrony. - Jeżeli chodzi o ofensywę, po raz kolejny zagraliśmy dobry mecz i nasz plan się sprawdził. Wiedzieliśmy, że Korona wychodząc na dwóch napastników będzie grała bezpośrednio i z tej gry kreowaliśmy sobie szansę. Kreowaliśmy sytuacje i do przerwy mogliśmy zamknąć ten mecz - zaznaczył trener Miedzi Legnica.
Miedź Legnica traciła jednak gole. - Szkoda niefrasobliwości w defensywie. Zabrakło nam minuty, by przeprowadzić potrójną zmianę i zapewne nie wpadłaby wtedy bramka dla Korony. Nie odejdziemy jednak od takiego grania, będziemy chcieli kreować, bo taka jest nasza tożsamość. Trzech punktów nie ma, ale ja wierzę, że będziemy wygrywać seryjnie - podsumował Łobodziński.
Czytaj także:
Górnik stracił kluczowego obrońcę
Emocje do końca w hicie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ta dziewczyna wymiata! Zobacz jej popisy