Dla Sadio Mane Bayern Monachium złamał swoje zasady. Nie kupuje przecież piłkarzy, którym w metryce wybiła już trzydziestka. Ba, rzadko płaci tak duże pieniądze za zawodników (32 mln euro).
Chciał "gotowego" piłkarza na już, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że Robert Lewandowski odejdzie z Bayernu. I bez dwóch zdań zrobił świetny interes na Mane. To piłkarz o wybitnych umiejętnościach, bardzo doświadczony, idealnie pasujący do koncepcji Juliana Nagelsmanna.
Ale dzisiaj Mane to duch. Od pięciu meczów nie strzelił gola, nie miał asysty. Jest niewidoczny na boisku, często psuje akcje kolegów. Już wyrównał niechlubną serię Roberta Lewandowskiego. Polak w najgorszym swoim momencie nie strzelił gola w pięciu kolejnych meczach Bayernu (działo się to w pierwszym jego sezonie w Bayernie). Mane ma dokładnie tyle samo spotkań bez bramki.
ZOBACZ WIDEO: Czy Grzegorz Krychowiak powinien grać w kadrze? "Tak, ale inaczej"
Jeśli w piątek nie trafi w starciu z Bayerem Leverkusen (godz. 20:30), to znów pojawią się wątpliwości, czy aby na pewno Bayern sprzedając Lewandowskiego zrobił tak świetny interes, jak to wszyscy mówią w Monachium.
Mane vs. Lewandowski, czyli Polak jest po prostu lepszy
Statystyki są jednoznaczne. Mane przegrywa z Lewandowskim praktycznie pod każdym względem. Już pomijamy gole, których "Lewy" strzelał hurtowo. Ale przede wszystkim inne parametry pokazują, jak ważną częścią zespołu był Lewandowski.
Mane nieznacznie wygrywa jedynie w dryblingu, a przecież większość swojej kariery spędził na skrzydle, gdzie jego głównymi atutami były przecież drybling i szybkość. Lewandowski nigdy natomiast nie był uważany za piłkarza, który potrafi świetnie dryblować.
Pod uwagę wzięliśmy mecze Bundesligi Lewandowskiego z zeszłego sezonu oraz Mane z bieżącej kampanii ligi niemieckiej. Polak częściej oddawał strzały na bramkę rywali, miał więcej kontaktów z piłką, celniej podawał, częściej odbierał piłkę, miał więcej kluczowych podań. Jedyny ważny parametr to wspomniana skuteczność dryblingów, ale tutaj różnica jest wręcz nieodczuwalna (dwa procent).
W najważniejszych parametrach "Lewy" po prostu ma lepsze liczby niż Mane.
Statystyki Mane i Lewandowskiego, średnia na mecz (statystyki za SofaScore.com):
Strzały | Kontakty z piłką | Kluczowe podania | Celność podań | Przechwyty | Skuteczność dryblingu | Gole na mecz | |
---|---|---|---|---|---|---|---|
Mane | 3 | 31,6 | 0,4 | 76 proc. | 0 | 61 proc. | 0,4 |
Lewandowski | 4,7 | 38,1 | 1,1 | 77 proc. | 0,2 | 59 proc. | 1 |
"Nie dotarł do Bayernu"
"Szefowie Bayernu zdają sobie sprawę, że Sadio Mane nie będzie zmiennikiem Roberta Lewandowskiego w skali 1:1. Mane otrzyma czas na integrację z nowymi procedurami i filozofią. Oczywistym jest, że chwalony na początku sezonu Mane, nie dotarł jeszcze w pełni do Bayernu" - pisał "Kicker" po porażce Bayernu z Augsburgiem (0:1).
Nawet Bayern nie zamiata kłopotu pod dywan. Hasan Salihamidzić, dyrektor sportowy Bayernu, powiedział wprost: - Dużo z nim rozmawiamy, staramy skierować go na właściwy tor. Na boisku musi radzić sobie sam.
Gdy dziennikarze zapytali Juliana Nagelsmanna o Mane i jego słabą formę, ten odparł tylko, że nie zamierza rozmawiać o konkretnych nazwiskach.
Sam Mane po wygraniu Bayernu z Barceloną (2:0) w Lidze Mistrzów powinien cieszyć się ze zwycięstwa, ale to był kolejny bardzo przeciętny występ Mane (miał aż 11 strat piłki, żadnego udanego dryblingu). - Oczywiście, mogę to robić znacznie lepiej. Wiem o tym - stwierdził krótko.
Dietmar Hamann, były reprezentant Niemiec i naczelny krytyk Lewandowskiego, teraz przerzucił się na Sadio Mane. - Mane jest ciałem obcym. W tej chwili nikt nie mówi o Mane. Wydaje się odizolowany od zespołu i prawie nie bierze udziału w grze. Bayern musi to opanować - stwierdził.
Możliwe, że temat nie byłby tak głośny w całych Niemczech, gdyby nie to, że Bayern po wybitnym początku sezonu spuścił z tonu i nie wygrał ostatnich czterech meczów w Bundeslidze. Nad Nagelsmannem wiszą czarne chmury, a przecież to Mane miał być wizytówką jego nowego projektu. Wielu kibiców Bayernu zaczyna przebąkiwać, że z Lewandowskim nie doszłoby do takiej sytuacji, bo Polak zdobyłby kilka goli, a Bayern byłby dzisiaj bezsprzecznym liderem Bundesligi.
W piątek Bawarczycy podejmą Bayer Leverkusen (godz. 20:30) i jeśli Mane nie strzeli gola, to pobije niechlubny rekord Lewandowskiego - w szóstym z rzędu meczu nie zdobędzie bramki.
Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty
Zobacz także: Już zapomnieli o problemach. Lewandowscy pokazali rodzinne zdjęcia
Zobacz także: Wziął Lewandowskiego na warsztat. "Talent w najczystszej postaci"