Komplikuje się sytuacja Juventusu Turyn w Lidze Mistrzów. Zespół ma na koncie dwie porażki w dwóch meczach i o ile ta z Paris Saint-Germain (1:2) szczególnie nie dziwi, ta druga - u siebie z Benficą Lizbona (1:2) - już nieco zaskakuje.
Środowy mecz bardzo dobrze rozpoczął się dla Juventusu, bo już w czwartej minucie bramkę zdobył Arkadiusz Milik. Po 30 minutach gospodarze zaczęli jednak tracić impet, a inicjatywę przejmowała Benfica.
Efekt? Jeszcze w pierwszej połowie doszło do wyrównania, a w 55. zespół z Lizbony wyszedł na prowadzenie za sprawą Davida Neresa. Juventus w drugiej części gry oddał zaledwie dwa celne strzały na bramkę.
ZOBACZ WIDEO: Kiedy Lewandowski usłyszał to pytanie, aż zadrżał. Odpowiedział: tylko nie to!
Reporter Polsatu zapytał Milika o słabnącą dyspozycję drużyny na przestrzeni meczu. Reprezentant Polski był wyraźnie zaskoczony tym pytaniem.
- Dobre pytanie, na które nie jestem w stanie odpowiedzieć. Też się nad tym zastanawiam. Mieliśmy mecz pod kontrolą w pierwszych 30 minutach. Nagle, w pewnym momencie, zgaśliśmy. Nie można zrzucić winy na to, że nie jesteśmy przygotowani - nie, skoro gaśniemy w 30. minucie - przyznał 28-latek.
- Jest mi przykro, że mecz tak się zakończył. Ciężko znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienie. To nie są łatwe momenty - dodał.
W 70. minucie Milik opuścił plac gry. Zastąpił go Nicolo Fagioli. - Takie są decyzje trenera. Przez całą karierę spotkałem się z różnymi sytuacjami. Szanuję decyzję szkoleniowca. Zostawiam to jemu, nie ma co komentować - ocenił piłkarz.
W trzeciej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów Juventus zmierzy się u siebie z Maccabi Hajfą (5 października, 21:00).
Czytaj także:
- Niechlujstwo PSG. Tak stracili bramkę [WIDEO]
- Piotr Zieliński dwa razy podchodził do rzutu karnego. Efekt? (wideo)