Robert Lewandowski we wtorek po raz pierwszy zagrał przeciwko Bayernowi Monachium od momentu, w którym w lipcu po ośmiu latach opuścił szeregi mistrza Niemiec.
Powrót na Allianz Arenę nie okazał się wybitny. Jego FC Barcelona przegrała 0:2, a "Lewy" nie wykorzystał swoich szans na wpisanie się na listę strzelców.
Zwłaszcza w początkowej fazie spotkania, w której po bardzo dobrym podaniu huknął, ale przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Zdziwiony takim uderzeniem był Jan Tomaszewski.
ZOBACZ WIDEO: Kiedy Lewandowski usłyszał to pytanie, aż zadrżał. Odpowiedział: tylko nie to!
- To nie jest podobne do Roberta! On w takich sytuacjach do tej pory wszystko strzelał po dole, a tu piłkę podniósł. Nie było wyrachowanej koncentracji, którą Robert zazwyczaj ma - przyznał w rozmowie z "Super Expressem".
Dlaczego tak się stało? Były reprezentant Polski wskazuje powód. - Był zdenerwowany przez tę sielankę przed meczem - wyjaśnił. - Za dużo było czułości. Z obydwu stron. To moim zdaniem wpłynęło na koncentrację Roberta.
W opinii Tomaszewskiego "Lewy" stresował się tym, jak zostanie przywitany na Allianz Arena. Były bramkarz wskazał też co nie podobało mu się w samym zachowaniu kapitana reprezentacji Polski.
- Nie spodobało mi się, jak witał się z przeciwnikami. To moim zadaniem była za bardzo przyjacielska atmosfera - wyjaśnił.
Tomaszewski przyznał, że Lewandowski zagrał dobre spotkanie, ale okoliczności miały jednak wpływ na to, że nie był sobą, a to miało decydujący wpływ na to, że powrotu do Monachium nie okrasił golem.
Zobacz także:
Klęska Juventusu. Gol Arkadiusza Milika, ale obok hamulcowi
"Nie odpowiada tu poziomem". W Rosji gorąco ws. Rybusa