Kariera Roberta Lewandowskiego błyskawicznie rozwinęła się w barwach Lecha Poznań. Nic więc dziwnego, że zawodnik wzbudzał zainteresowanie zagranicznych klubów. Wśród nich było także Blackburn Rovers grające wówczas w Premier League.
Hiszpańskie "Mundo Deportivo" przypomina, że polski napastnik nie poleciał jednak na Wyspy Brytyjskie. Wszystko przez chmurę pyłu wulkanicznego powstałego w wyniku erupcji islandzkiego Eyjafjallajokull.
Spowodowało to zatrzymanie ruchu lotniczego w Europie na kilka tygodni. Transakcja z Blackburn Rovers nie wypaliła, a Robert Lewandowski wybrał się ostatecznie do Dortmundu. Piłkarz podpisał wtedy czteroletnią umowę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie do wiary! Zobacz, co wyprawiał ten bramkarz
"W Niemczech eksplodował jako prawdziwy strzelec. Co by się stało, gdyby Polak grał w Premier League?" - zadaje pytanie "Mundo Deportivo". Wiele wskazuje na to, że odpowiedzi na powyższe pytanie kibice nie poznają.
Robert Lewandowski w lipcu po dwunastu latach opuścił Bundesligę, którą zamienił na FC Barcelonę z Primera Division. Napastnik w sezonie 2022/2023 radzi sobie kapitalnie - w ośmiu spotkaniach zanotował już jedenaście bramek.
Na kolejne trafienie w klubie musi poczekać, bowiem aktualnie trwa przerwa reprezentacyjna. Już w czwartek (22 września) Polska zagra z Holandią w ramach Ligi Narodów UEFA, a kilka dni później (25 września) z Walią.
Zobacz też:
Nikt nigdy w niego nie wierzył. Dziś jest gwiazdą ligi i debiutuje w reprezentacji
Poważna kontuzja bramkarza Argentyny. Mundial pod znakiem zapytania