Wokół Antonio Conte znów zrobiło się głośno, odkąd włoskiego trenera ponownie zaczęto łączyć z Juventusem. Teraz jednak inna sprawa może wpłynąć na pojawienie się jego nazwiska w mediach na całym świecie. Były podopieczny Włocha, Michy Batshuayi w dość dosadnych słowach skomentował współpracę z nim.
- Ciągle sobie zaprzeczał. Na początku mojej przygody w Chelsea, zadzwonił do mnie i wyjaśnił swój pomysł na ten projekt. Chciał, żebym grał w dwuosobowej linii ataku u boku Diego Costy. Czy w to wierzyłem? Oczywiście, ponieważ Conte przez całą swoją karierę grał z dwoma napastnikami. Jak się później okazało, z wyjątkiem naszego zespołu po moim przybyciu - powiedział belgijskiemu magazynowi "Sport".
Belg do szeregów "The Blues" dołączył w 2016 roku z Olympique'u Marsylia. Transakcja wyniosła wówczas londyńczyków 35 mln funtów. Napastnik w swoim poprzednim klubie notował fantastyczne występy, spodziewano się więc, że podobnie będzie w Londynie. Rzeczywistość jednak wyglądała zupełnie inaczej.
ZOBACZ WIDEO: Meksykanie nie przyjechali na zwiady. "Liczył się tylko jeden temat"
Batshuayi rozczarowywał. Momentami miał nawet problemy z zapewnieniem sobie miejsca w pierwszym składzie. - Nie rozumiem. Prawda jest taka, że byłem często oszukiwany - wyznał.
Jednak w jego pobycie na Stamford Bridge można wyłuskać także pozytywne wspomnienia. To właśnie za sprawą jego bramki londyńczycy zdobyli przecież mistrzostwo Anglii w 2017 roku.
Po licznych wypożyczeniach, Belg ostatecznie opuścił Chelsea w ramach minionego okienka. Przeszedł on do Fenerbahce, które przeciętnie weszło w nowy sezon (szóste miejsce w ligowej tabeli). 28-latek dorzucił od siebie, jak na razie, tylko jedną bramkę, dokładnie w meczu Ligi Europy przeciwko Dynamo Kijów. Okazji do zaznaczenia swojej obecności nie miał jednak za wiele, ponieważ wystąpił dotychczas w zaledwie trzech spotkaniach o stawkę.
"Nie biega, stoi obrażony". Ostre słowa nt. Lewandowskiego
Są pierwsze decyzje Michniewicza. Oni wylądują na trybunach