Nachodzące mistrzostwa świata w Katarze są imprezą docelową dla reprezentacji Polski, a Liga Narodów UEFA to dobra okazja, aby sprawdzić się przed tak prestiżowym turniejem. Tym bardziej gdy grasz w najwyższej dywizji z drużynami pokroju Holandii, Belgii czy chociażby Walii.
"Oranje" pokazali jednak zespołowi Czesława Michniewicza, że brakuje mu jeszcze sporo do światowej czołówki. Porażka 0:2 w czwartkowym meczu na PGE Narodowym świetnie to odzwierciedliła. Wynik, a tym bardziej styl gry Biało-Czerwonych, może niepokoić (więcej przeczytasz TUTAJ).
Grzegorz Lato nie ma wątpliwości - reprezentacja Polski, a przede wszystkim selekcjoner, ma poważny problem. - Daje to trenerowi do myślenia, co tu zmienić. Szkoleniowiec Czesław Michniewicz może mieć ból głowy i pytać: co dalej? - powiedział król strzelców mistrzostw świata w 1974 roku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie do wiary! Zobacz, co wyprawiał ten bramkarz
- Zobaczymy jak to będzie za kilka dni w Walii, bo to niełatwy przeciwnik, a później jeszcze mecz sprawdzający z Chile. Spotkanie z Holendrami nie napawa optymizmem. Jakoś to będzie? Nie, nie będzie. Albo gramy, albo nie gramy - dodał.
Biało-Czerwoni wraz z Robertem Lewandowskim na czele w czwartkowym starciu z Holendrami momentami po prostu cierpieli na murawie. Defensywa Polaków została skarcona dwukrotnie. Cody Gakpo zakończył kapitalną akcję rywali w pierwszej połowie, a po przerwie bezsilna obrona nie dała rady duetowi Steven Bergwijn - Vincent Janssen.
- Okazuje się, że niestety pomimo że mamy dobrych piłkarzy w tym grających także w Lidze Mistrzów, to jakoś nie idzie to w parze z wynikami reprezentacji. Nie mieliśmy sytuacji w tym meczu. Zdecydowanie lepsi byli Holendrzy, którzy robili co chcieli - stwierdził Grzegorz Lato.
- Przepiękne dwie bramki, gdzie rozklepali naszych zawodników. Ja jestem na dobre i złe z reprezentacją Polski, ale my dzisiaj naprawdę nie mieliśmy sytuacji - grając u siebie, prawie 60 tysięcy kibiców na trybunach, jak Boga kocham. Dziś wyglądało to, jak wyglądało - ocenił.
Meczu na PGE Narodowym dobrze wspominać nie będzie Arkadiusz Milik. Napastnik Juventusu przestrzelił z pięciu metrów po świetnym podaniu Przemysława Frankowskiego. Kilka minut później drużyna Czesława Michniewicza straciła bramkę. Grzegorz Lato bierze jednak w obronę snajpera Starej Damy. - Arkadiusz Milik ma nieraz mnóstwo sytuacji i nie strzela goli, a potem z niczego zdobywa dwie, trzy bramki - stwierdził.
Już w niedzielę (25 września) reprezentacja Polski rozegra ostatnie spotkanie w bieżącej edycji Ligi Narodów UEFA. Przeciwnikiem będzie Walia, z którą Biało-Czerwoni powalczą o utrzymanie w dywizji A tych rozgrywek. Początek meczu o godzinie 20:45.
Zobacz też:
"Obnażyli nasze słabości". Bolesna lekcja dla reprezentacji Polski
Co tam się działo?! Szczęsny jeszcze nigdy nie był tak wściekły