Ansu Fati to nadzieja FC Barcelony na lata. Zresztą widać to było po ruchu klubu w poprzednim roku, kiedy to przedłużono z nim umowę do 2027 roku!
19-latek, który w poprzednich dwóch latach częściej niż grać leczył kontuzję, w tym sezonie - odpukać - na razie problemy go omijają.
Hiszpan gra niemal w każdym meczu, ale jeszcze ani razu nie spędził na murawie pełnych 90 minut. Co więcej najczęściej zaczyna mecze na ławce.
I tutaj pojawiło się niezadowolenie. - Otoczenie Ansu Fatiego jest niezadowolone z Xaviego i klubu z powodu braku ciągłości gry zawodnika - poinformował Enrique Ortego na antenie Radioestadio Noche.
ZOBACZ WIDEO: Polskie kluby zarobią na mundialu? "To duża kwota"
Swoje Barcelonie miał już zakomunikować agent piłkarza Jorge Mendes. - Ostrzegł już Barcę, że jeśli nie będzie grał więcej, zabierze go do innej drużyny - dodał Ortega.
Chcieć zabrać to jedno, a móc to zrobić to coś zupełnie innego. Powód? Klauzula odejścia w kontrakcie Fatiego to... bagatela miliard euro!
Fati gra regularnie, ale nie w pełnym wymiarze czasowym, co spowodowane jest letnimi ruchami kadrowymi w "Dumie Katalonii". Do drużyny sprowadzono bowiem m.in. Raphinhę czy Ferrana Torresa. Oni nie tylko mieli podnieść poziom gry drużyny czy powiększyć rywalizację, ale też być ewentualnym zabezpieczeniem na kolejne problemy zdrowotne Fatiego.
Ten w tym sezonie wziął udział w 15 spotkaniach Barcelony, ale na murawie spędził tylko 490 z 1350 możliwych. Zdobył w tym czasie trzy gole i trzy asysty.
Kolejna szansa na występ już podczas środowego, arcyważnego meczu Ligi Mistrzów na Spotify Camp Nou z Bayernem Monachium.
Zobacz także:
Bayern żądny zemsty na Barcelonie. Wszystko przez Lewandowskiego
Cash i Bednarek mają nowego trenera. I to z najwyższej półki