Katar wielokrotnie pokazywał, że łamie prawa człowieka. Tym razem o tym kraju znów jest głośno. Agencja Reutera podała, że tysiące pracowników fizycznych zostało wyrzuconych ze swoich mieszkań w stolicy Kataru w ciągu zaledwie dwóch godzin. Co najmniej 12 budynków zostało zamkniętych przez władze państwa.
W większości przypadków samotni mężczyźni zostali poinformowani o przymusowym opuszczeniu mieszkania. Kiedy mijał czas dwóch godzin, policja wracała i wyrzucała wszystkich z budynków. Od tej decyzji nie było odwrotu. Jeszcze gorzej miały osoby, które w określonym przedziale czasowym nie przebywały w swoim domu. Gdy właściciel wracał bowiem do miejsca zamieszkania, to trafiał na zamknięte drzwi i nie mógł nawet zabrać rzeczy osobistych.
Sprawę zaczyna komentować coraz więcej uznanych mediów na świecie. "Szaleństwo trwa" - napisał "Bild", podkreślając, że miejsca po robotnikach mają zająć kibice. Szacuje się, że w Katarze pojawi się ok. 1,5 mln fanów.
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz go pominął. "Na jego miejscu bym się wkurzył"
Większość mieszkań, w których rząd planuje pomieścić fanów, znajduje się w dzielnicy Al Mansoura w Dausze. Kibice będą musieli zapłacić blisko 465 euro za noc.
Co ciekawe, "Bild" skontaktował się z jednym z katarskich urzędników, który podkreślił, że eksmisje mieszkańców nie były związane z mundialem, ale "spójne z trwającymi, kompleksowymi i długoterminowymi planami reorganizacji terytorialnej w Dausze".
Wielu pracowników fizycznych po decyzji katarskiego rządu wylądowało na ulicy. Niektórzy śpią pod swoimi już byłymi mieszkaniami. Eksmisja dotyczyła głównie robotników pochodzących z krajów afrykańskich oraz azjatyckich.
Czytaj także:
Czy Świerczok mógł przyjąć doping nieświadomie? Dyrektor POLADA wyjaśnia
Strzelanina w Monachium. Wielki mecz Bayernu