Szok w Lidze Mistrzów. Gigant za burtą!

Rafał Sierhej 01 Listopada 2022, 20:44

PAP/EPA / JOSE COELHO / Na zdjęciu: Diego Simeone

• Federico Valverde - czyli definicja piłkarza nowoczesnego. Urugwajczyk prowadzi Real Madryt

Z kolei Porto i Club Brugge biły się w równoległych spotkaniach o pierwsze miejsce w grupie Ligi Mistrzów. Wydarzyć mogło się naprawdę bardzo wiele, ale okazało się, że nie byliśmy świadkami zbyt wielu zwrotów akcji.

Zdecydowanie ciekawiej było w Portugalii. Porto na murawę swojego stadionu wyszło z klarownym nastawieniem na zwycięstwo, które dawałoby im szansę na wyprzedzenie w tabeli grupy rywali z Belgii.

Widać to było w czynach piłkarzy prowadzonych przez Sergio Conceicao. Już po pięciu minutach meczu wyszli oni na prowadzenie. Sytuację po podaniu Evanilsona wykorzystał Taremi, który wprowadził stadion w stan ekstazy.

Niespełna 20 minut później na tablicy wyników mieliśmy już dwubramkowe prowadzenie gospodarzy. Tym razem podanie Galeno wykorzystał Eustaqio. Na przerwę Atletico schodziło z koniecznością odrabiania wielkich strat.

Ta sztuka udała się jednak jedynie połowicznie. Bowiem po przerwie Atleti strzeliło jednego gola, ale ten niewiele dał. Porto ostatecznie wygrało jedynie jedną bramką, ale to wystarczyło do wygrania grupy.

W równolegle rozgrywanym meczu działy się rzeczy, które dla Atletico oznaczały z kolei ostatnie miejsce w grupie. Bowiem na stadionie w Leverkusen oba zespoły bezbramkowo zremisowały, co przy porażce Atleti dawało Bayerowi grę w Lidze Europy.

FC Porto - Atletico Madryt 2:1 (2:0)
1:0 Taremi 5'
2:0 Eustaqio 24'
2:1 Marcano (sam.) 90+4'

Bayer 04 Leverkusen - Club Brugge 0:0 (0:0)

Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol