Był to ostatni mecz Stali Mielec w tym roku przed własną publicznością, zatem wygrana cieszy podwójnie trenera Adama Majewskiego. Dzięki temu Stal ponownie zbliżyła się do ligowego podium.
- W pierwszej połowie mecz był przeciętny. Nic specjalnego się nie działo. Wydawało się, że możemy mieć problemy po niewykorzystanym rzucie karnym i Zagłębie złapie wiatr w żagle, ale tak się nie stało - przyznał trener Majewski na konferencji prasowej.
Rzeczony rzut karny zmarnował Said Hamulić. Strzelił źle, lekko, blisko środka bramki i Jasmin Burić bez problemu go obronił. - Said jest w grupie, która wykonuje rzuty karne, ale nie był wyznaczony jako pierwszy. Bardzo to przeżywał, ale zareagował w najlepszy możliwy sposób. Ma szczęście, że się obronił w drugiej połowie, bo wywalczył drugi rzut karny, do tego strzelił pięknego gola i chyba nie wlepię mu żadnej kary finansowej - uśmiechnął się szkoleniowiec Stali. - Sytuacja jest wyjaśniona i na razie więcej nie będzie wykonywał rzutów karnych - dodał już nieco bardziej poważnie Majewski.
ZOBACZ WIDEO: Zawieszenie Świerczoka. "Został potraktowany okrutnie"
Oczywiście w zdecydowanie gorszym nastroju był po meczu Piotr Stokowiec, bo KGHM Zagłębie Lubin przegrało piąty mecz z rzędu, w którym dodatkowo nie strzeliło choćby jednego gola.
- Od początku rundy mamy jeden i ten sam problem - ze zdobywaniem bramek. Dziś również się to potwierdziło. Stal była niemiłosiernie konkretna, a nam tego zabrakło. Znaliśmy atuty Stali, dlatego zdecydowałem się postawić na tych młodych, mobilnych chłopaków, którzy biegali, walczyli, zostawiali serce na boisku. Dopiero nabierają doświadczenia i dziś boleśnie się o tym przekonaliśmy. To inwestycja w przyszłość - przyznał trener Miedziowych.
CZYTAJ TAKŻE:
Zwrot ws. przyszłości Zielińskiego? Włoskie media są pewne
Skauci obserwują Szymańskiego. Kadrowicz znowu zmieni klub?