To był "gorący transfer". Maciej Rybus podczas letniego okienka transferowego zamienił Lokomotiw Moskwa na inny klub z tego miasta, czyli Spartak.
Na zawodnika wylała się fala hejtu przez to, jak mógł zostać w Rosji, gdy kraj ten na rozkaz Władimira Putina zaatakował Ukrainę, gdzie wojna toczy się od lutego aż do dziś.
33-letni obrońca w nowym klubie zaliczył 10 występów, ale na boisku spędził zaledwie 240 minut. Zdobył jedną bramkę i zaliczył asystę.
Teraz okazuje się, że jego przyszłość w Spartaku wisi na włosku. "Polak na wylocie ze Spartaka po zaledwie pół roku" - informuje euro-football.ru.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: usłyszał, że jedzie na mundial. I się zaczęło!
Ten sam serwis podaje, że władze Spartaka będą chciały się pozbyć Polaka w najbliższym okienku transferowym. Gdyby tak się stało, swojej przygody z nowym pracodawcą nie mógłby zaliczyć do wybitnie udanych.
- Moja rodzina jest szczęśliwa, a ja czuję się tu bardzo dobrze - komentował Rybus swój transfer w czerwcu tego roku. Rybus od lat mieszka w Rosji, jego żona pochodzi z tego kraju.
- Nie może tak po prostu wyciąć dekady ze swojego życia i opuścić rodziny - tłumaczył wtedy na łamach sports.ru pozostanie w Rosji Mariusz Piekarski, agent piłkarza.
Zobacz także:
Kiedy rusza sprzedaż? Wiadomo, co z biletami na mecz Polska - Chile
Uff, Glik wrócił do gry po długiej pauzie. I to tuż przed mundialem