Ostatni taniec Szczęsnego. Polski bramkarz chce odpędzić demony

Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

Zawodnik Juventusu nie wspomina dobrze pierwszych spotkań na wielkich turniejach kadry. We wtorek ma być inaczej. Szczęsnemu na udanym występie zależy tym bardziej, że to jego ostatnie mistrzostwa świata.

"Szczena", choć gra w reprezentacji od 2009 roku i mało jest zawodników, którzy dali drużynie narodowej równie wiele, może kojarzyć się kibicom z pechem. Pierwsze spotkania wielkich imprez były bowiem dla niego koszmarem.

Do pięciu razy sztuka

Na Euro 2012 przeciwko Grekom sprokurował karnego i wyleciał z boiska. - To był jeden z najważniejszych meczów w moim życiu, a nie dokończyłem go. Osłabiłem drużynę. Cóż, muszę żyć dalej - mówił podłamany bramkarz. Dla niego turniej się wówczas zakończył.

Euro 2016 zaczęliśmy od wygranej nad Irlandią Północną (1:0), ale Szczęsny zszedł z kontuzją, a świetnie dysponowany Łukasz Fabiański nie oddał mu już później miejsca między słupkami.

ZOBACZ WIDEO: Ekspert mocno przestrzega Polaków. "On nie był w stanie oddychać"

Podczas MŚ 2018 w Rosji Szczęsny był jednym z antybohaterów meczu z Senegalem. Pół godziny przed końcem wybiegł daleko poza pole karne, ale dał się wyprzedzić Mbaye Niangowi. Bramka na 2:0 była gwoździem do trumny Polaków w tym meczu.

I wreszcie Euro 2020, gdzie Szczęsny zaczął od gola samobójczego. W 18. minucie starcia ze Słowacją Robert Mak ograł Bartosza Bereszyńskiego i uderzył po krótkim rogu. Piłka odbiła się od słupka, pleców Szczęsnego i wpadła do bramki. Tu akurat golkiper miał po prostu pecha. Później świetnie bronił przeciwko Hiszpanii, ale pierwszego meczu turnieju na pewno też nie wspomina dobrze. Tym bardziej że Słowacy ograli nas 2:1.

Pewniak Michniewicza 

We wtorek na 974 Stadium piłkarz będzie chciał zatem odpędzić demony przeszłości. Choć Czesław Michniewicz nie zdradza składu na Meksyk, otwarcie deklaruje, że w bramce jego numerem jeden jest zawodnik Juventusu.

- Każdy turniej ma swoją historię. Nie myślę o poprzednich imprezach, czuję duży entuzjazm - mówił Szczęsny na poniedziałkowej konferencji prasowej.

Jeśli chodzi o MŚ, to dla niego ostatnia szansa na przełamanie klątwy. Niedawno w rozmowie z Jackiem Kurowskim w TVP Sport przyznał, że czeka go ostatni mundial, bowiem nie zamierza grać do 2026 roku.

Zmazać plamę

Zapytaliśmy bramkarza Juve, czy klęska sprzed czterech lat, poniesiona w Rosji, może pomóc kadrze w Katarze. - Nie chodzi tu tylko o wielkie turnieje, doświadczenie zawsze pomaga przygotować się do meczu i uporać z oczekiwaniami. Nawet takie negatywne doświadczenie. Jest tu paru chłopaków, którzy grali na MŚ w Rosji. Mamy ambicję, żeby zmazać plamę z poprzedniego mundialu - odpowiedział nam bramkarz.

Jeśli komuś na 974 Stadium zadrży noga, to raczej nie jemu. – W 2012 roku całe wakacje miałem zepsute. W 2018 siedziało to tydzień, a po ostatnim Euro dwa dni - mówił we wspomnianym wywiadzie, dając do zrozumienia, jak zmienił się mentalnie przez ostatnie lata.

W Katarze podwójnie zmotywowany będzie nie tylko on. Obecny mundial będzie ostatnim dla kilku zawodników, którzy przez lata stanowili szkielet kadry, np. Kamila Glika czy Grzegorza Krychowiaka. Jak sprawić, by w czasie tego "last dance" nie pomylić kroków?

- Złapiemy dobry rytm, a potem muzyka nas poprowadzi. Jest to dla mnie ostatni mundial, jednak myślę, że dla paru chłopaków też, dlatego chcemy rozegrać dobry turniej. Okres przygotowawczy zawsze był bardzo długi. Teraz jest inaczej. Żartowaliśmy, że nie mieliśmy czasu, żeby coś zepsuć - kończy z uśmiechem Szczęsny.

Mecz z Meksykiem już we wtorek. Pierwszy gwizdek o 17:00 polskiego czasu.

Z Kataru - Dariusz Faron, WP SportoweFakty
Zobacz też: 

Gwiazdy w wielkiej formie przed mundialem 
Wymowne słowa Lubańskiego o reprezentacji 

Komentarze (0)