Argentyna z kompletem zwycięstw, Arabia Saudyjska dostarczycielem punktów, a Polska i Meksyk powalczą o drugie miejsce w grupie. Przed rozpoczęciem mundialu w Katarze 2022 taki scenariusz zakładało 90 procent kibiców z całego świata.
Już w pierwszym meczu w grupie C doszło jednak do gigantycznej sensacji. Skazywana na pożarcie Arabia, która awansowała na mundial w Katarze po przejściu eliminacji strefy azjatyckiej, pokonała faworyzowaną Argentynę, która jest nie tylko faworytem naszej grupy, ale także mistrzostw świata (zobacz szczegóły-->).
Taki wynik może oznaczać problemy dla Polski. Może, ale nie musi. Wszystko zależy od wyniku wtorkowego meczu Biało-Czerwonych z Meksykiem. W przypadku zwycięstwa ekipy Czesława Michniewicza, zwycięstwo Arabii nie będzie miało większego znaczenia. Gorzej, jeśli naszej kadrze powinie się noga na inaugurację mundialu.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące porównanie. "Czy my nie przesadzamy"?
W przypadku porażki, w sobotę czeka na mecz o piłkarskie życie. Jeżeli Biało-Czerwoni przegrają we wtorek z Meksykiem i nie wygrają w sobotę z Arabią, ich szanse na awans spadną praktycznie do zera.
Polacy nie mogą przegrać we wtorek. W przypadku remisu z Meksykiem, w dalszym ciągu ich szanse na awans będą bardzo realne. W takim wypadku konieczna będzie wygrana w sobotę z Arabią i remis z Argentyną lub korzystne wyniki w innych spotkaniach.
W przypadku równej liczby punktów o końcowej kolejności decyduje m.in. bilans bramkowy. Polacy muszę zatem skupić się nie tylko na pokonaniu Meksyku, ale również mieć z tyłu głowy to, jak ważne mogą być pojedyncze zdobyte i stracone gole.
Terminarz grupy C na mistrzostwach świata w Katarze.
22 listopada (wtorek): Meksyk – Polska (17:00 czasu polskiego)
26 listopada (sobota): Polska – Arabia Saudyjska (14:00 czasu polskiego)
26 listopada (sobota): Argentyna – Meksyk (20:00 czasu polskiego)
30 listopada (środa): Polska – Argentyna (20:00 czasu polskiego)
30 listopada (środa): Arabia Saudyjska – Meksyk (20:00 czasu polskiego)
Zobacz także:
Lukas Podolski: Polska powinna wziąć przykład z Niemiec
"Nikt o tym głośno nie mówi". Ale Grosicki potwierdza, co się stanie