Jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii wtorkowe starcie oglądał w Belgii. Nie był szczególnie zaskoczony przebiegiem meczu. Polacy od początku oddali inicjatywę rywalom, a co gorsza nie byli w stanie stworzyć groźnych sytuacji z kontrataków.
- Spodziewałem się, że Meksyk będzie dobrze zorganizowany, szybki i zdominuje naszą reprezentację. Zdziwiło mnie jednak to, że nasi zawodnicy nie byli w stanie stworzyć sobie choćby dwóch-trzech bramkowych sytuacji. Niestety nie narzuciliśmy swojego tempa w ataku, a dodatkowo przegrywaliśmy większość indywidualnych pojedynków. Nasi piłkarze nie są w dobrej dyspozycji, a to zły sygnał przed kolejnymi spotkaniami, bo teraz poprzeczka będzie podniesiona znacznie wyżej - komentuje mistrz olimpijski z 1972 roku.
Już w sobotę podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się z Arabią Saudyjską, która jest uskrzydlona po zwycięstwie nad Argentyną (2:1). Remis Polaków z Meksykiem oznacza, że nawet cztery punkty mogą nie dać awansu do fazy pucharowej mistrzostw świata. Ważne będą nie tylko punkty, ale także bilans bramkowy.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące porównanie. "Czy my nie przesadzamy"?
- Nie oczekujmy cudów, bo ten mecz tylko potwierdził to, co było wiadomo przed mundialem. Jesteśmy europejskim średniakiem i żeby osiągnąć coś na mistrzostwach świata, musimy mieć dużo szczęścia, a wszyscy zawodnicy muszą zagrać na wysokim poziomie. Niestety obecnie Arabia Saudyjska wygląda od nas dużo lepiej, podobnie zresztą jak Meksyk. Wtorkowe spotkanie pokazało, że piłkarsko po prostu jesteśmy słabsi od naszych grupowych rywali. Meksykanie byli od nas lepsi w defensywie, byli szybsi, grali lepiej taktycznie i wygrywali pojedynki - dodaje Włodzimierz Lubański.
Czesław Michniewicz zaskoczył ustawieniem z pięcioma obrońcami, ale ten zabieg taktyczny nie przyniósł naszej drużynie wiele korzyści. Robert Lewandowski praktycznie nie otrzymywał podań od kolegów, a nasza drużyna przegrała walkę w środku polu. Całkiem możliwe, że na kolejne spotkanie konieczna będzie zmiana planu taktycznego. Lubański podchodzi do tego sceptycznie.
- Proszę zwrócić uwagę, że niezależnie od planu taktycznego, będą liczyli się wykonawcy pomysłu trenera. Jeśli oni będą słabsi od rywali, to nic nie da nam zwycięstwa. Jestem przekonany, że na mecz z Arabią nasz skład zostanie mocno przemeblowany i na spotkanie wybiegnie już inna drużyna - twierdzi autor 48 goli dla Biało-Czerwonych.
Najwięcej do udowodnienia będzie miał Robert Lewandowski, który nie dość, że nie miał praktycznie żadnej okazji do pokazania swoich umiejętności, to dodatkowo nie wykorzystał rzutu karnego.
- Niestety było widać, że poczuł presję. Mistrzostwa świata to coś zupełnie innego niż mecze ligowe i ten karny był wykonany zupełnie inaczej niż te, do których przyzwyczaił nas Robert. Widać, że nie czuł się pewnie i dlatego nie wykonał tego karnego w swoim stylu. Uderzył zbyt lekko i nie zrobił nic, by zmylić bramkarza rywali. Trzeba jednak pamiętać, że tego spotkania nie wygrał cały zespół - podkreśla Lubański.
Czytaj więcej:
Plan zadziałał. Zamiast radości jest jednak ból
Oto największy zarzut po meczu z Meksykiem