Show Michniewicza na konferencji. "Nie damy sobie odebrać radości"

- Jeśli jesteś na turnieju, musisz grać na wynik. Powiedziałem piłkarzom w szatni, by nie dali sobie odebrać radości z awansu pytaniami o styl - powiedział selekcjoner Biało-Czerwonych Czesław Michniewicz po "zwycięskiej porażce" z Argentyną.

Dariusz Faron
Dariusz Faron
Czesław Michniewicz PAP/EPA / EPA/Friedemann Vogel / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
Z Kataru - Dariusz Faron, WP SportoweFakty 

Czesław Michniewicz znowu zrobił show na konferencji prasowej. - Kończmy już, premier dzwoni, a wy mi nie pozwolicie odebrać! - rzucił w pewnym momencie.

A na pytanie argentyńskiego dziennikarza sugerujące, że piłkarze z jego kraju byli dużo lepsi, a Polacy zawdzięczają awans Arabii, odpowiedział: - Ale wy z Arabią przegraliście, a my wygraliśmy!

Kiedy został zapytany o Francję, czyli rywala Biało-Czerwonych w 1/8 finału, rzucił: Vive la France! Allez Les Bleus!

ZOBACZ WIDEO: Nowa gwiazda światowego futbolu. Ekspert porównał go do Lewandowskiego

Argentyńczycy pokonali nas 2:0, ale dla podopiecznych Czesława Michniewicza to zwycięska porażka. Ostatecznie Polacy uplasowali się bowiem na drugiej pozycji z czterema punktami na koncie.

- Przegraliśmy mecz, ale czasem porażki bywają słodko-gorzkie. Tak było w naszym przypadku, bo awansowaliśmy. Chciałbym złożyć gratulacje całej drużynie, ale też wszystkim współpracownikom, ludziom z PZPN-u, to nasz wspólny sukces. Regulamin był jasny od początku do końca. Wiedzieliśmy, że mogą się liczyć kartki. Oczywiście było nerwowo. Do przerwy nie graliśmy najlepiej, Argentyna stworzyła sobie kilka okazji. To problematyczne, że w kolejnym meczu jest rzut karny po VAR. Jedenastka nie była ewidentna - analizował Michniewicz.

- Wiedzieliśmy, że musimy dokonać zmiany. Po utracie gola wkradła się nerwowość. Umówiliśmy się z zawodnikami, że tylko ja i sztab będziemy kontrolować to, co dzieje się w meczu Arabia - Meksyk. [...] W którymś momencie, raz czy dwa, przekazałem informację Robertowi - opowiadał selekcjoner.

Jeden z argentyńskich dziennikarzy przytoczył statystyki pokazujące, że Albicelestes byli w środowy wieczór dużo lepsi. "Chyba powinniście podziękować za ten awans Arabii Saudyjskiej. Pomogli wam" - powiedział do Michniewicza.

- Sami sobie pomogliśmy, a wy nawet nie potrafiliście wygrać z Arabią Saudyjską. Chcielibyśmy mieć 500 podań w meczu. Ale my z Arabią wygraliśmy, a wy przegraliście - odpowiedział Michniewicz.

Selekcjoner dostał też pytanie o styl gry Biało-Czerwonych.

- O czym mówimy? Awansowaliśmy po 36 latach! Dajcie się pocieszyć! Mówimy zawsze o stylu. Jaki był styl, to każdy widział. Byliście na meczu, chyba że siedzieliście w cateringu. Chcesz ze mnie durnia zrobić?! Mam takie samo zdanie jak ty [co do stylu]. [...] Dostałem sms-a od przyjaciela z Włoch, że to najsłodsza porażka. Coś w tym jest - mówił dziennikarzowi.

Szkoleniowca zagadnięto też o to, że nie widać po nim radości. - Odbieracie mi ją! - rzucił Michniewicz, mając na myśli dziennikarzy. - Mówię w żartach. Cieszę się i wy też się cieszcie. [...] Do chłopców dotarło, że po wielu latach awansowaliśmy. Mówiłem w szatni, by nie dać sobie odebrać radości takimi pytaniami, że szczęśliwie awansowaliśmy. [...] Wiem, jakie mamy bolączki. Są zespoły, które lepiej operują piłką i stwarzają więcej sytuacji. Ale na końcu zawsze liczy się wynik - zaznaczył.

- Nie pomogliśmy Lewandowskiemu. Nie daliśmy mu szansy, żeby strzelał gola. Pewnie Messi u nas też nie strzeliłby bramki, a "Lewy" [w Argentynie] strzeliłby pięć. Robertowi trzeba stworzyć warunki. To świetny piłkarz. Myślę, że wygrał kilka ważnych pojedynków - dodał Michniewicz.

Zobacz także: 
Rywale gonili Polskę, ile tchu 
Polska z awansem, choć wisiał na włosku! 

Wszystkie mecze obejrzysz na TVP 1 w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×