Z Kataru - Dariusz Faron, WP SportoweFakty
To były trzy minuty, które wstrząsnęły Hiszpanią. Najpierw, w 48. minucie Ritsu Doan popisał się skutecznym odbiorem piłki i pięknie przymierzył zza pola karnego przy słupku. Bramkarz Usai Simon dał się zaskoczyć, w efekcie czego Japonia doprowadziła do remisu 1:1.
Podopieczni Luisa Enrique nie zdołali się jeszcze otrząsnąć po pierwszym ciosie, a już dostali drugi. Japończycy poszli po swoje. Po płaskim dograniu w pole karne Kaoru Mituma zdołał złapać piłkę, zanim wyszła za linię (minimetry!) i wślizgiem zagrał do środka. A tam jak odrzutowiec pędził w kierunku bramki Ao Tanaka i dosłownie goleniem wpakował ją do siatki.
Wypełniony po brzegi Khalifa International Stadium wstrzymał oddech, bo trwała analiza VAR - sędziowie sprawdzali, czy tuż przed asystą Mitumy piłka nie opuściła boiska. Zadecydowały milimetry. Sędzia potrzymał chwilę wszystkich w niepewności, a potem, ku uciesze selekcjonera Hajime Moriyasu i jego piłkarzy, wskazał na środek.
Tablica wskazywała 51. minutę i wynik 2:1 dla Japonii. Hiszpania, która zaczęła turniej znakomicie, była jedną nogą poza mundialem.
ZOBACZ WIDEO: Przepis na sukces Szczęsnego. Nasz dziennikarz ujawnia
Wielki powrót Japonii
Japończycy udowadniali, że zwycięstwo nad Niemcami (2:1) w pierwszej kolejce nie było przypadkowe. Mecz może i długo nie porywał, ale zespół z Azji stanowił dla graczy Luisa Enrique równorzędnego rywala.
Jedynie na początku wydawało się, że w Katarze rozpoczyna się kolejna hiszpańska fiesta. W 11. minucie Cesar Azpilicueta dorzucił piłkę na głowę Alvaro Moraty, który mógł spytać japońskiego bramkarza, w który róg uderzyć. Hiszpańskie sektory oszalały z radości.
Można było odnieść złudne wrażenie, że dojrzali Hiszpanie kontrolują przebieg wydarzeń.
Kogokolwiek się nie spytało ostatnio w Katarze o faworytów mundialu i drużyny, które dobrze zaczęły mundial, niemal zawsze pojawiała się w tym gronie Hiszpania. Przecież nikt w pierwszej kolejce nie zrobił lepszego wrażenia. Walec z Półwyspu Iberyjskiego przejechał się po Kostaryce (7:0), a następnie był bliski pokonania Niemiec (1:1). Wydawało się, że Hiszpanie znajdują się na właściwym kursie.
Aż do meczu z Japonią.
Po dwóch szybkich golach na starcie drugiej połowy Japończycy zaczęli grać bardzo mądrze. Byli zdyscyplinowani taktycznie i - choć oddali Hiszpanii piłkę - nie pozwalali jej na wiele. Faworyci bili głową w niski, ale szczelny azjatycki mur.
Drżeli do końca
Kibice zespołu Luisa Enrique zaczęli gorączkowo spoglądać na to, co dzieje się na Al Bayt, gdzie Niemcy mierzyły się z Kostaryką. Kiedy w 70. minucie gracze Luisa Fernando Suareza sensacyjnie objęli prowadzenie, w wirtualnej tabeli Hiszpanie byli na trzecim miejscu. Ale chwilę później dla Niemców trafił Havertz i ekipa Enrique wynurzyła się spod powierzchni.
Sama bramki już nie strzeliła. Przegrała niespodziewanie 1:2, lecz z czterema punktami awansowała z drugiego miejsca. Grupę sensacyjnie wygrała Japonia. Niemcy, którzy ostatecznie ograli Kostarykę 4:2, odpadają przez gorszą różnicę bramek.
Japończycy na chwilę przerwali hiszpańską zabawę i powtórzyli sukces sprzed 20 lat, kiedy także wyszli z grupy na 1. miejscu podczas mundialu rozgrywanego na ich ziemi. Wtedy dalej już się potknęli. A Hiszpanie? Spokojnie, podopieczni Luisa Enrique jeszcze wrócą na parkiet.
Japonia - Hiszpania 2:1 (0:1)
0:1 - Alvaro Morata 11'
1:1 - Ritsu Doan 48'
2:1 - Ao Tanaka 51'
Sędzia: Victor Gomes (RPA)
Żółte kartki: Yoshida, Taniguchi, Itakura (Japonia)
Japonia: Shuichi Gonda - Shogo Taniguchi, Kou Itakura, Maya Yoshida - Yuto Nagatomo (Kaoru Mitoma 46'), Hidemasa Morita, Junya Ito, Ao Tanaka (Wataru Endo 87') - Takefusa Kubo (Ritsu Doan 46'), Daichi Kamada (Takehiro Tomiyasu 68'), Daizen Maeda (Takuma Asano 62')
Hiszpania: Unai Simon - Cesar Azpilicueta (Dani Carvajal 46'), Pau Torres, Alejandro Balde (Jordi Alba 68'), Rodri - Sergio Busquets, Gavi (Ansu Fati 68'), Pedri Gonzalez - Alvaro Morata (Marco Asensio 57'), Nico Williams (Ferran Torres 57'), Dani Olmo
Zobacz także:
Ambitna Kanada jedzie do domu. Niespodziewany zwycięzca
To plan Francuzów na Lewandowskiego?