Przechwycili notatki przeciwników. Ten mecz decydował o awansie do 1/8 finału!

PAP/EPA / Na zdjęciu: Mathew Leckie (z lewej), Milos Degenek (z prawej) i Jesper Lindstrom
PAP/EPA / Na zdjęciu: Mathew Leckie (z lewej), Milos Degenek (z prawej) i Jesper Lindstrom

Do niezwykłej sytuacji doszło podczas meczu reprezentacji Danii i Australii. Wszystko wskazuje na to, że "Soccroos" awans zawdzięczają nie tylko bramce Mathew Leckie'ego, ale też olbrzymiemu sprytowi.

Dla Australijczyków był to jeden z najważniejszych meczów w historii. Zwycięstwo 1-0 nad Danią pozwoliło im dopiero po raz drugi cieszyć się z awansu do 1/8 finału mistrzostw świata. Ich szanse na zostanie najlepszą reprezentacją na świecie wciąż są bardzo małe, jednak na jaw wychodzą zdarzenia, które nakazywałby nadać im miano najsprytniejszej drużyny.

Reprezentacja Australii na prowadzenie wyszła w 60 minucie. Taki wynik zapewniał im wyjście z grupy. Trener rywali, Kasper Hjulmand niedługo później wprowadził na boisko dwóch nowych zawodników, przy okazji przekazując im na kartce uwagi, którymi mieli podzielić się z kolegami przebywającymi na boisku. Według relacji jednego z kibiców notatka najpierw trafiła do Christiana Eriksena, później do Pierre-Emile Hoejbjerg, aż w końcu trafiła w ręce... Mitchella Duke'a - napastnika reprezentacji Australii.

Co działo się później, zarejestrowały już kamery. Raptem dwie minuty po tym, jak kartka zaczęła krążyć między duńskimi piłkarzami, w rękach trzymał ją już Graham Arnold. Selekcjoner Australijczyków zaraz po tym przeprowadził zmianę i zdecydował się na inną formację.

- Duńczycy wystawili wysokiego zawodnika i od tej pory grali na dwóch napastników. Wiedziałem, że zaczną grać długimi piłkami - tłumaczył swoją decyzję Arnold na konferencji prasowej. Wiele wskazuje jednak na to, że do zmiany strategii przyczyniły się też przechwycone notatki rywali.

ZOBACZ WIDEO: Przepis na sukces Szczęsnego. Nasz dziennikarz ujawnia

O ile Australijczycy wykazali się sprytem, o tyle Pierre-Emile Hoejbierg brakiem rozwagi. To właśnie pomocnik Tottenhamu wyrzucił kartkę na murawę i pozwolił ją przechwycić rywalom.

A to nie pierwszy raz, kiedy Australijczycy byli tak czujni. W barażach do mundialu w Katarze "Socceroos" pokonali po rzutach karnych Peru. Wówczas ich bohaterem został Andrew Redmayne, który zauważył, że peruwiański bramkarz miał przygotowane na bidonie instrukcje dotyczące kierunku oddawania strzałów przez poszczególnych Australijczyków. Długo się nie zastanawiając, wyrzucił bidon za bandy reklamowe.

Zobacz też:
Barista, który dał Australii mundial. Media wciąż o nim piszą
Szymon Marciniak sędzią meczu 1/8 finału

Komentarze (0)