Gol na 1:0 zdobyty przez gracza AC Milan w 44. minucie spotkania 1/8 finału był jego 52. trafieniem w barwach narodowych. To oznacza, że w klasyfikacji wszechczasów przeskoczył on Thierry'ego Henry'ego i został najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Francji. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
- To wspaniałe uczucie. To spełnienie dziecięcego marzenia. Jestem niezwykle dumny z tego osiągnięcia, ale liczę, że będę mógł jeszcze śrubować ten rekord tak długo, jak tylko będzie to możliwe. Wiele osób mówiło mi, że zbliżam się do "Titiego" - przyznał Olivier Giroud w wywiadzie dla TF1.
- Póki co jednak zostawiam to za sobą, bo chciałbym zajść jak najdalej z tą drużyną. Od razu po meczu zacząłem myśleć o mojej rodzinie, dzieciach i przyjaciołach. To coś absolutnie wyjątkowego, że mogę osiągać takie rzeczy podczas mistrzostw świata. Szczególnie cieszy mnie fakt, że mój gol dał nam "kopa" na dalszą część spotkania - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Wymowna scena na ławce Polaków. "Był bardzo wkurzony"
Wiele mówi się o tym, że trener Didier Deschamps nie powołał nikogo w miejsce kontuzjowanego Karim Benzemy. Napastnikiem numer jeden został więc Giroud. Selekcjoner Francuzów argumentował swój wybór tym, że nie chciał burzyć bardzo dobrej atmosfery panującej w drużynie.
- Nasza przygoda trwa dalej. W szatni powiedzieliśmy sobie, że aby doświadczyć raz jeszcze tego, co przeżyliśmy cztery lata temu triumfując na mundialu, musimy być jednością. Jesteśmy świetną grupą przyjaciół, żyjemy razem bardzo dobrze i to widać na każdym kroku - zaznaczył Giroud.
- Cieszę się, że zespół został nagrodzony za swój wysiłek. Przed nami jeszcze długa droga do obrony mistrzostwa świata, ale akurat tego wieczoru nic nie zmąci naszej radości - zakończył.
Francuzi czekają na ćwierćfinałowego rywala, z którym zmierzą się w sobotę 10 grudnia o 20:00. Będzie to Anglia lub Senegal.
Czytaj też: Didier Deschamps zaskoczony grą Polski. "Skład tego nie zapowiadał"