Z Kataru - Dariusz Faron, WP SportoweFakty
W 1/8 finału mistrzostw świata Biało-Czerwoni ulegli Francji 1:3. W pierwszej połowie nasza kadra zagrała dużo odważniej niż w starciach fazy grupowej i stworzyła sobie kilka sytuacji. Niestety ostatecznie z awansu cieszą się Les Bleus. Dwa gole strzelił Kylian Mbappe, trafienie na swoim koncie zanotował też Olivier Giroud. W doliczonym czasie wynik z rzutu karnego ustalił Robert Lewandowski. Przed kamerami TVP Sport kapitana Biało-Czerwonych zapytano, czy zagra na kolejnym mundialu.
- To jeszcze daleka droga. Wpływa na to wiele czynników. Potrzebna jest radość z gry. To będzie ważny element, nawet w niedalekiej przyszłości. Oczywiście, jest inaczej, kiedy próbujemy atakować. Gdy gramy bardziej defensywnie, tej radości nie ma - mówił snajper reprezentacji i Barcelony, który mundial kończy z dwoma trafieniami i asystą.
Po meczu z Francją rozmawialiśmy z piłkarzem i poprosiliśmy, żeby rozwinął myśl. Niektórzy potraktowali bowiem słowa napastnika jako uderzenie w selekcjonera.
- Nie stawiam żadnego ultimatum, nie jest to ani moja rola ani intencja. Podczas tego turnieju chciałem pracować dla kadry na boisku oraz poza nim. Zrobiłem wszystko, co mogłem, aby pomóc drużynie. Dużo rozmawiałem z trenerem, mamy dobry kontakt i zna moje zdanie. W trakcie turnieju takie rozmowy powinny się toczyć wewnątrz zespołu, a nie w mediach i cieszę się, że tak było - przyznaje Lewandowski.
- Na końcu trener podejmował decyzje, które zapewniły nam awans z grupy i to fakt, który powinniśmy docenić. Faktem jest również, że wielu piłkarzy, szczególnie ofensywnych, chciałoby mieć możliwość bardziej wykorzystać swój potencjał. Dziś najważniejsze jest jednak abyśmy wyciągnęli z tego turnieju wnioski. Nie chodzi o nazwiska, ale o to, jak mamy grać, aby osiągać wyniki i dawać radość kibicom - dodaje kapitan reprezentacji.
Zobacz także:
Piotr Zieliński wprost o stylu gry reprezentacji
Kamil Glik: ten mundial ma słodko-gorzki smak