Z czego pamiętamy mundial z 2018 roku w wykonaniu reprezentacji Chorwacji? Oczywiście najbardziej w naszych umysłach pozostała świetna forma Luki Modricia, który m.in. dzięki temu turniejowi dostał Złotą Piłkę. Ale jednocześnie wiele osób ma przed oczami dogrywki rozgrywane przez Chorwatów.
Bo podczas mistrzostw świata rozgrywanych w Rosji reprezentacja z Bałkanów aż trzykrotnie rywalizowała w dodatkowych 30 minutach i wszystkie te starcia wygrywała. Dwa razy potrzebowała serii rzutów karnych, ale wciąż przechodziła dalej. W finale nie było dogrywki i uległa Francji 2:4.
A przy okazji poprzednich turniejów rozgrywanych w tym stuleciu Chorwaci albo nie wychodzili z grupy, albo w ogóle w nich nie uczestniczyli, jak miało to miejsce w 2010 roku, gdy mundial był rozgrywany w Republice Południowej Afryki.
I to wszystko sprawia, że reprezentanci Chorwacji ostatni raz mecz fazy pucharowej mundialu w podstawowych 90 minutach wygrali podczas turnieju rozgrywanego w 1998 roku. W poniedziałek został napisany kolejny rozdział tej historii. Kadra z Bałkanów potrzebowała serii rzutów karnych do awansu do ćwierćfinału, a Japończycy pożegnali się z turniejem.
We Francji 24 lata temu zespół, którego największą gwiazdą był Davor Suker zajął trzecie miejsce. Wtedy obecni wicemistrzowie świata w drugiej fazie turnieju wygrali aż trzy spotkania podczas pierwszych 90 minut. Najpierw w 1/8 pokonali Rumunię, potem przy okazji ćwierćfinału ograli Niemców aż 3:0, a na zakończenie turnieju po wcześniejszej porażce w półfinale, w meczu o trzecie miejsce w pokonanym polu pozostawili Holandię.
Czytaj też:
Wiemy, komu teraz kibicuje Lewandowski
Kibice wydali werdykt ws. Michniewicza
ZOBACZ WIDEO: Ekspert tłumaczy radość po odpadnięciu z mundialu. "Poprzednie spotkania nas załamały"