Na początku spotkania nic nie wskazywało, że Górale są absolutnym faworytem sobotniego meczu. Pierwszy celny strzał oddali w 4. minucie piłkarze z Wielkopolski a mianowicie Krzysztof Sikora. Uderzenie napastnika Tura obronił jednak bez większych problemów Łukasz Merda.
Kolejną grożną akcje goście stworzyli sobie w 11. minucie. Sikora wrzucił piłkę wprost na głowę Piotra Bieńka, którego strzał minął bramkę Podbeskidzia w dość groźnej odległości. Na trybunach było czuć niesmak, Górale grali bardzo przeciętnie.
Pierwszą groźną akcje gospodarze stworzyli dopiero w 26. minucie. Świetny rajd aktywnego tego dnia Damiana Świerblewskiego zakończony został przez niego samego strzałem, po którym futbolówka trafiła w słupek bramki Tura.
Do końca pierwszej połowy na boisku nie działo się za wiele. Czasem kontrowersyjnymi decyzjami "popisywał" się arbiter z Jarosławia, który popełniał w tym spotkaniu wiele błędów.
Po przewie Podbeskidzie ruszyło do ataku. Widocznie trener Górali Marcin Brosz musiał mocno zmotywować swoją ekipę w szatni. Na boisko został wprowadzony trzeci napastnik - Martin Matus - i jak się okazało ta zmiana byla kluczowym momentem w sobotnim spotkaniu.
Już w 48. minucie Krzysztof Chrapek i Damian Świerblewski mogli pokonać Sławomira Janickiego, jednak przy obu uderzeniach golkiper Tura popisywał się fenomenalną obroną. Niespełna dziesięć minut później ponownie Janicki okazał się lepszy tym razem od Dariusza Kołodzieja i Świerblewskiego.
W 62. minucie drugą żóltą, a w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany Michał Stawiński. Czerwo dla zawodnika Tura rozbiło w zupełności taktykę drużyny z Turku.
Pierwszą bramkę Górale zdobyli w 65. minucie. Nosa w polu karnym gości miał Martin Matus, który wykorzystał zamieszanie i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce Janickiego. Górale od razu chcieli iść za ciosem. To Chrapek, to Żmudziński testowali golkipera Tura, który tego dnia był najmocniejszym ogniwem ekipy z Wielkopolski.
W 76. minucie Chrapek popisał się pieknymi nożycami, lecz piłka po jego strzale uderzyła w poprzeczkę. Swoją drogą młody napastnik Podbeskidzia owe zagranie podpatrzył chyba w Gdyni, gdzie tydzień temu po podobnym strzale Bartosz Karwan zdobył bramkę dla Arki.
Tur do końca próbował zdobyć bramkę na wagę remisu co zemściło się w 84. minucie. Identyczną bramkową sytuacje w polu karnym jaka była przy pierwszym trafieniu Górali wykorzystał ponownie popularny Colina i Podbeskidzie pewne już zwycięstwa dograło wynik do końca.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Tur Turek 2:0 (0:0)
1:0 - Matus 65'
2:0 - Matus 84'
Składy:
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Cienciała, Hirsz, Szmatiuk, Pajączkowski, Kołodziej (82' Gorszkow), Koman (46' Matus), Jarosz, Żmudziński, Świerblewski (72' Pater), Chrapek.
Tur Turek: Janicki - Grabowski, Imbiorowicz, Derbich, Jasiński, Matusiak (20' Pruchnik, 64' Mądry), Piętka, Bieniek (74' Łagiewka), Olszewski, Stawiński, Sikora.
Żółte kartki: Szmatiuk, Kołodziej (Podbeskidzie) oraz Stawiński, Pruchnik (Tur).
Czerwona kartka: Skawiński /62' - za drugą zółtą/.
Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław).
Widzów: 3500.
Najlepszy zawdonik Podbeskidzia: Martin Matus.
Najlepszy zawodnik Tura: Sławomir Janicki.
Najlepszy zawodnik meczu: Martin Matus.